Praktyka obserwowania emocji

Nieprzyjemne emocje, trudne doświadczenia są jak fale, które przychodzą i odchodzą, czasem łagodnie muskając brzegi naszej świadomości, a innym razem uderzając z siłą burzy. To, co czujemy, jest częścią naszego doświadczenia, ale nie stanowi naszej istoty i nie definiują tego, kim jesteśmy. Próbując przywiązać się do chwil przyjemnych lub odrzucić te bolesne, wpadamy w pułapkę kontroli nad czymś, co z natury jest procesem, a nie stanem trwałym.

Obserwowanie swoich emocji z dystansu wymaga odwagi i cierpliwości. To sztuka przyjmowania tego, co jest, bez potrzeby oceniania czy zmieniania. Jednocześnie akceptacja nie oznacza zgody na wszystko, co nas spotyka, ani rezygnacji z działania w obliczu trudności. To raczej uznanie rzeczywistości za taką, jaka jest w danym momencie – z całą swoją złożonością, bólem i radością. Gdy pozwalamy emocjom przepływać przez nas, bez potrzeby ich tłumienia lub podsycania, możemy wtedy lepiej rozumieć swoje reakcje i świadomie podejmować decyzje.

Przyjmowanie swoich uczuć, nawet tych najtrudniejszych, pozwala również spojrzeć na siebie z łagodnością. Praktyka akceptacji uczy nas również współczucia wobec samego siebie. Nie musimy wtedy walczyć z tym, co czujemy, ani próbować być kimś innym, niż jesteśmy w chwili obecnej. A zrozumienie, że emocje są jedynie częścią doświadczenia, a nie jego całością, otwiera drogę do większej elastyczności w naszych reakcjach.

Tłumienie niechcianych myśli i emocji

Przymus doświadczania tylko przyjemnych emocji wywodzi się przekazu społecznego dotyczącego tego, czego powinniśmy doświadczać, a czego unikać w życiu. Psycholog Randall Wilson wskazuje na zasady, do których, na przestrzeni wieków, został sprowadzony ów przekaz. Po pierwsze: nieprzyjemne myśli i emocje są złe, a przyjemne – dobre. Po drugie: jeśli człowiek doświadcza negatywnych myśli i emocji, oznacza to, że nie funkcjonuje dobrze i że powinien jak najszybciej pozbyć się tych „szkodliwych” stanów psychicznych. Po trzecie: można prowadzić dobre życie tylko pod warunkiem, że doświadcza się przyjemnych odczuć. Zasady te można zawrzeć w ogólnym stwierdzeniu, że dobre życie jest równoznaczne z dobrym samopoczuciem.

Tymczasem, jak mówi psychoterapeutka Tori Rodriguez, próby tłumienia niechcianych myśli i uczuć mogą odnosić odwrotny skutek i powodować, że, paradoksalnie, będziemy doświadczać jeszcze większej liczby niechcianych stanów psychicznych, co systematycznie będzie wpływało na obniżenie poziomu naszego zadowolenia życiowego.

Oczywiście nie chodzi o fetyszyzowanie braku psychicznej lub emocjonalnej stabilności, który jest często olbrzymim obciążeniem, wielką trudnością, z którą na co dzień trzeba się zmagać. Wielu ludzi cierpi z powodu przeżywanego lęku, doświadczania depresji czy innych poważnych stanów psychicznych. Jednak postrzeganie negatywnych doświadczeń jako przeciwstawnych dobrze przeżytemu życiu jest dużym nieporozumieniem. Są one bowiem naturalnym i stałym elementem ludzkiego życia.


Tekst pochodzi z artykułu Dobre niedobre emocje, dostępnym na mojej stronie.

Po co nam romantyczność?

Wiara w mit romantycznej miłości nie pomaga budowaniu związków. Dlaczego zatem w ogóle go stworzyliśmy?

Mity zawsze powstają po to, żeby nam pomóc radzić sobie z trudnościami jakie stawia przed nami życie, żeby nam coś ułatwić. Wzorzec miłości romantycznej powstał w średniowieczu i był odpowiedzią na uczucie niemożliwe do spełnienia z powodu konwenansów, sprzeciwu rodziny, słowem – zewnętrznych przeszkód. Był rodzajem wytłumaczenia – to nie ich wina, że się pokochali. To nie był ich wybór, zdecydował los, Bóg, gwiazdy, przeznaczenie. Wiedzą od początku, że są siebie stworzeni, przeczuwali swoje istnienie.  Nie mogą się połączyć, ale ich miłość będzie trwała na wieki. Ten koncept ewoluował przez epoki, obrastał w symbole, a w końcu zaczęliśmy dopisywać do niego happy end. Jak w baśni albo komedii romantycznej. Współcześnie mit ten nadal jest obecny, ponieważ m.in. służy nam do zdejmowania z siebie odpowiedzialności – to nie ja popełniam błędy, to los zawinił, to wina przeznaczenia.

Oczywiście romantyczne fantazje nie muszą być szkodliwe same w sobie, rzecz w tym, że używamy ich do maskowania naszych rzeczywistych problemów. Skupiamy się na fantazji i nie pytamy siebie: dlaczego ja chcę, żeby mnie ktoś uratował? Co to właściwie znaczy, że czekam na właściwą osobę? Do czego to mi jest potrzebne? Jeśli mam mit, nie muszę poddawać swojego życia refleksji, nie musze iść na terapię, konfrontować się ze stratą wyobrażeń.

Więcej o tym, po co nam romantyczność, przeczytacie w ROZMOWIE, której udzieliłem dla magazynu PANI.

Image by Ylanite Koppens from Pixabay

Fot. Ylanite Koppens / Pixabay

Poza mitami na temat związków

W nawiązaniu do poprzedniego postu poniżej znajdziecie kilka stwierdzeń, które mogą ułatwić bycie w związku, a które są związane z najpowszechniejszymi mitami na ten temat.

  1. Idealne związki i idealni partnerzy nie istnieją.
  2. Dobre związki nie są dobre same z siebie, lecz są efektem refleksji nad związkiem i pracy na jego rzecz podjętej przez partnerów.
  3. Próby kształtowania partnera / partnerki na obraz kogoś, kim nie jest, są skazane na porażkę.
  4. Miłość nie ma mocy uzdrawiania wszystkiego – nie uzdrowi zranień z dzieciństwa.
  5. Koncepcja dwóch połówek jabłka albo uniemożliwi Ci stworzenie związku, albo przyniesie Ci mniejsze z niego zadowolenie.
  6. Zupełna zgoda i pełne porozumienie w związku to fantazja.
  7. W dobrze funkcjonującym związku nie ma potrzeby, by partnerzy tak samo czuli, myśleli, tego samego pragnęli.
  8. Kłótnie i nieporozumienia nie są znakiem, że miłość wygasła.
  9. Miłość nie obdarza zdolnościami telepatycznymi – jeśli chcesz, żeby druga osoba wiedziała o Twoich potrzebach, powiedz jej to.

Photo by Jamez Picard on Unsplash

Mit dwóch połówek jabłka

Image by Frauke Riether from Pixabay

Współczesna forma mitu romantycznego mówi, że istnieje gdzieś w świecie odpowiednia dla nas osoba, która jest naszym dopełnieniem. Bez niej jesteśmy wybrakowani. Razem natomiast, jak złożone dwie połówki jabłka, stanowimy idealną całość. Rozpoznajemy tę osobę po fakcie zakochania się, które musi być obezwładniające i całkowite. Mit ten mówi również, że po znalezieniu takiej osoby, będziemy szczęśliwi już do końca naszego życia.

Niestety takie spojrzenie na intymne relacje jest często powodem wielu nieporozumień, konfliktów, frustracji i rozczarowań. Może nieść niebezpieczeństwo ciągłego szukania ideału, który spełni wszystkie odpowiednie kryteria i wymagania. Tymczasem o udanym związku decyduje nie to, jakie stałe cechy osobowości posiadają partnerzy, lecz jak funkcjonują w związku. Wzajemne funkcjonowanie w intymnej relacji dwóch osób to coś więcej niż suma ich stałych cech charakteru.

Romantyczne podejście do miłości nie gwarantuje satysfakcjonującego związku, a wręcz może być utrudnieniem dla stworzenie relacji partnerskiej, jak również przyczyniać się do jej zakończenia. Przekonanie, że prawdziwa miłość nie zna granic i jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody, samo w sobie jest niekiedy największą przeszkodą na drodze do tego, by związek mógł trwać. Sama miłość (rozumiana jako uczucie) nie wystarcza. Potrzebne jest jeszcze zaangażowanie i wysiłek włożony w budowanie relacji opartej nie tylko na początkowym uczuciu.


Tekst pochodzi z artykułu Wokół mitu romantycznej miłości.

Program profilaktyczny „Godzina dla MŁODYCH GŁÓW”

10 października 2023 roku w Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego ruszył pilotażowy program profilaktyczny „Godzina dla MŁODYCH GŁÓWFundacji UNAWEZA, który jest odpowiedzią na rosnący kryzys psychiczny wśród młodych osób i zapotrzebowanie osób uczniowskich, rodziców oraz nauczycieli i nauczycielek na otwartą rozmowę o zdrowiu psychicznym.

Jest to cykl lekcji, które będą się odbywały raz w miesiącu od października do końca roku szkolnego 2023/24. Do udziału w pierwszym pilotażowym roku realizacji programu zgłosiło się 1330 szkół i placówek oświatowych. Program będzie ewaluowany i rozwijany.

Program profilaktyczny jest ogólnopolski, ogólnodostępny, dobrowolny i całkowicie bezpłatny. Jego zaletą jest przejrzystość, prostota i intuicyjność. Punktem wyjścia do jego powstania były wyniki badań „MŁODW GŁOWY. Otwarcie o zdrowiu psychicznym”, w którym udział 184 tys. osób uczniowskich z całej Polski (raport z tych badań jest dostępny TUTAJ).

Ja na nagraniu do programu profilaktycznego „Godzina dla MŁODYCH GŁÓW” w ramach projektu MŁODE GŁOWY dla Fundacji UNAWEZA.
Fot. Justyna Żukowska-Gołębiewska.

Jakie są cele Programu profilaktycznego „Godzina dla MŁODYCH GŁÓW”?

  • przygotowanie dzieci i młodzieży do rozmowy o towarzyszą umiejętności rozpoznania czterech podstawowych emocji i określenia własnych potrzeb;
  • budowanie samoświadomości i dobrostanu wśród osób uczniowskich;
  • normalizacja tematu sięgania po specjalistyczną pomoc (każde dziecko otrzyma informację, gdzie i w jaki sposób może szukać pomocy);
  • zaopatrzenie dzieci i młodzieży oraz ich opiekunów i wychowawców w narzędzia, dzięki którym udzielanie komuś i osobiste korzystanie z pomocy będzie prostsze;
  • profilaktyka dotycząca zachowań autodestrukcyjnych wśród dzieci i młodzieży;
  • edukacja i działania profilaktyczne.

Kryzysy wieku średniego i inne męskie demony

Kryzys wieku średniego – wielu mężczyzn sobie z niego żartuje, naprawdę obawiając się go (i wieku i kryzysu) jako czasu koniecznego, w którym robi się to, czego nie robiło się wcześniej, po to, żeby ratować siebie, swoją tożsamość i resztki zdrowia psychicznego.

Po prawdzie, to ostatnie jest najważniejsze! Jakieś 80% samobójstwo to te dokonane przez mężczyzn – przeważnie w wieku 45-54 lata. Coraz częściej mężczyźni dbają o zdrowie fizyczne, a zdrowie psychiczne zostawiają na pastwę kryzysu wieku średniego, który „przecież i tak jest nieunikniony”.

Ale, czy na pewno? Czy jesteśmy do psychicznych tąpnięć predestynowani? Czy wszystkiemu jest winien kryzys wieku średniego? Czy i na jakie przypadłości naprawdę w męskim świecie warto uważać?

W podcaście Mikołaja Foksa mówiłem o kryzysach, męskości, dysocjacji i wartości relacji ze sobą oraz z innymi.

Kryzysy YT

Usłysz szept złości

Każdy z nas ma prawo doświadczać złości, różnimy się jednak tym, co z naszą złością robimy. Nie zawsze pozwalamy sobie ją wyrażać i okazywać – wewnętrznie czy zewnętrznie. Nie zawsze umiemy znaleźć sposób radzenia sobie z nią, który nie będzie raniący dla innych i dla nas samych. Złość jest bowiem bardzo intensywną i aktywizującą emocją. Jeśli nie umiemy jej transformować, może obniżać nasz dobrostan i utrudniać nam funkcjonowanie w relacjach.

Zapraszam do obejrzenia webinaru Usłysz szept złości – o naszych wewnętrznych zranieniach, przeprowadzonego dla Poradni Latarnia. Opowiadałem w nim o doświadczaniu złości, często nazywanej trudną emocją, której przyjrzenie się i transformacja może doprowadzić nas do odkrywczych i budujących wniosków dla nas samych oraz pomagać nam w wyrażaniu rzeczywistych potrzeb w relacjach, jak i rozumieniu potrzeb innych osób.

Usłysz szept złości

Słabnięcie namiętności

Photo by Fabio Jock on UnsplashUczucia, które na początku relacji charakteryzowały się dużą intensywnością, wraz z kontynuowaniem znajomości ulegają ochłodzeniu. Faza uniesień i zachwytów drugą osoba zawsze ma swój kres. Większość osób jest jednak przekonana, że początkowa namiętność, dla której charakterystyczne są takie określenia jak „obsesja” czy „widzenie tunelowe”, jest właśnie taką, jaka być powinna w związku. Buntują się przeciwko temu, że po kilku miesiącach lub latach stygnie ona do pewnej normy (która to norma uzależniona jest od indywidualnych cech danej osoby, takich jak wiek, stan zdrowia czy styl życia). Stawiając jako punkt odniesienia początkową intensywność uczuć, mają trudności w zaakceptowaniu, że ich niższy poziom okazuje się być właściwą namiętnością, adekwatną do dojrzałej relacji.

Jednak, jak pisze w swojej książce „Psychologia miłości” Bogdan Wojciszke, „z faktu, że namiętność zanika po prostu dlatego, iż taka jest jej natura, wynika jeden wniosek praktyczny. Jeżeli wygasa czy słabnie namiętność jednego czy obojga partnerów, to nie ma większego sensu twierdzenie jakoby przyczyną były negatywne cechy któregokolwiek z nich („On nie potrafi kochać”) czy ich związku („To nie była prawdziwa miłość”). Równie bezsensowne byłoby obwinianie drzew, że opadły z nich liście, albo twierdzenie, że lata tak naprawdę nie było, skoro po nim nadeszła jesień. Akceptacja tej prawdy mogłaby uchronić wiele par przed goryczą rozczarowań czy rozstań”.


Tekst pochodzi z artykułu Wokół mitu romantycznej miłości.

Czy mówić: „wszystko będzie dobrze”?

Fot. Gerd Altmann / Pixabay

Mówienie „wszystko będzie dobrze” podtrzymuję wiarę w bezproblemową przyszłość. I nawet jeśli ludzie w większości zdają sobie sprawę, że doświadczanie bólu wpisane jest z ludzkie życie, rozczarowują się za każdym razem, gdy zaskoczy ich choroba, kryzys, niepowodzenie czy strata, ponieważ łudzą się, że może jednak ich życie będzie wyglądało inaczej. Nie chodzi oczywiście o kultywowanie w sobie przygnębiającego przekonania o posępnej przyszłości. Przesadny optymizm i idealizowanie przyszłych zdarzeń mogą jednak wpływać negatywnie na życie, ponieważ nie dość, że dostarczają frustracji i niezadowolenia związanych z faktem, że sprawy nie układają się po naszej myśli, to dodatkowo umniejszają lub wręcz pozbawiają radości z doświadczania chwili obecnej. Postrzegamy bowiem teraźniejszość jako nie dość dobrą, nieidealną, niewartą uwagi.

Tymczasem kryzysy są immanentną cechą ludzkiej egzystencji. Miliony ludzi na świecie właśnie przechodzi przez okres destabilizacji i rozchwiania. Dychotomiczna percepcja czasu, wyrażająca się w postrzeganiu kryzysu jako bezsprzecznie negatywnego momentu w życiu oraz czasu po kryzysie – jako nieprzerwanie trwającej radości, sprawia, że za każdym razem jesteśmy negatywnie zaskoczeni, kiedy coś odbiegło od naszych planów. Zamiast mówić: „wszystko będzie dobrze”, lepiej powiedzieć „poradzę sobie”. Sprawia to, że będąc mniej roszczeniowymi wobec przyszłych zdarzeń, mniej będziemy doświadczać rozczarowań. Nie będziemy się skupiać wtedy na sprawach, na które nie mamy wpływu, a zyskamy większe zaufanie do siebie.


Tekst pochodzi z artykułu Nie zawsze będzie dobrze, dostępnym na naszej stronie.