Czy możemy zmienić swój styl przywiązania?

Psychologowie wiedzą już, że da się zmienić styl przywiązania, choć wymaga to czasu, wysiłku i cierpliwości. Badania pokazują, że związanie się osoby z pozabezpiecznym stylem przywiązania z osobą z bezpiecznym na ogół nie skutkuje tym, że ta pierwsza zmieni ten styl, lecz raczej, że związek się rozpadnie. Oczywiście, wszystko zależy jeszcze od stopnia nasilenia pozabezpiecznego stylu. Osoba z nie bardzo silnym stylem unikowym ma szanse na korektywne doświadczenie w takiej relacji – nadal jednak będzie wymagało to od niej świadomości i pracy nad zmianą wzorców przywiązaniowych. Może ona poprzez swoje obserwacje zauważać: aha, czyli ona mnie nie zostawi, jak powiem, że mam inne zdanie; aha, czyli on się na mnie nie obrazi, jeśli będę wolała spędzić czas, realizując moją pasję, a nie z nim. Tak to działa w dużym uproszczeniu.

Image by Greg Montani from Pixabay

Ważne jest więc rozpoznanie danego stylu i adekwatna do tego praca nad zmianą komunikacji w związku oraz sposobów radzenia sobie z emocjami. Drugim sposobem jest psychoterapia. W jej trakcie klient może przyjrzeć się swoim wzorcom wchodzenia w relacje, reakcjom emocjonalnym, sztywności w myśleniu o sobie i innych ludziach. Może wtedy testować w bezpiecznych warunkach rzeczywistość. I wreszcie – co jest najważniejsze – przeżywać w relacji z terapeutą korektywne doświadczenie ukierunkowane na zmianę stylu przywiązania.

Rozmowa ukazała się w magazynie Twój Styl (przyczynkiem do rozmowy był artykuł Dlaczego kochasz właśnie tak?).

„Chcę” zamiast „muszę”

chcę - muszę

Dobrze jest, kiedy mamy uświadomione potrzeby i powinności. Dwie sfery pozostają w miarę w spójności, są zintegrowane. „Chcę osiągnąć tamto, dlatego teraz muszę robić to”. Ale przedtem warto uświadomić sobie, czego potrzebuję i co myślę, że należy i czy jedno i drugie na pewno jest moje?

Jak to rozpoznać? Zwracać uwagę na to, jak budujemy zdania. Czy pojawiają się tam określenia „potrzebuję”, „chcę”, czy raczej „muszę”, „powinienem” – zwłaszcza w formach bezosobowych: „trzeba”, „powinno się”? W tym drugim przypadku warto zadać sobie pytanie: do kogo należy ten głos? Skąd wziąłem przekonanie o tym, że tak właśnie należy postępować? Czy ten nawyk lub zachowanie służy mojemu dobrostanowi, czy raczej jest dla mnie szkodliwe? Bo być może jest to pożyteczna norma. Jednak może być to uwewnętrznione przekonanie, którego nigdy nie poddawałem refleksji.

Więcej o temacie powinności i potrzeb w WYWIADZIE z psychologiem i psychoterapeutą Igorem Rotbergiem udzielonym dla portalu Be Healthy Magazine.

Wystarczająco dobra rodzina

Idealna rodzina nie istnieje. Jest jednak wiele wystarczająco dobrych. Ten termin, stosowany przez terapeutę Donalda Winnicotta, odnosił się pierwotnie do matek. Ale z powodzeniem można rozszerzyć go na cały rodzinny układ. Co zatem oznacza on w odniesieniu do rodziny? Wystarczająco dobra rodzina to taka, która zaspokaja potrzeby jej członków częściej niż nie zaspokaja. Na przykład gdy ktoś chce, by ktoś inny go wysłuchał, to zazwyczaj to się stanie, jeśli poprosi. Gdy ktoś ma ochotę się przytulić, prawie na pewno ktoś go przytuli. A jeśli złapie na drodze gumę, najczęściej ktoś z rodziny do niego przyjedzie. Zazwyczaj, prawie na pewno, najczęściej, ale nie zawsze. Oczekiwanie, że „zawsze” jest nierealistyczne. To „nie zawsze” może się zdarzać całkiem często. I nie ma w tym nic złego. A nawet powinno się zdarzać, bo w wystarczająco dobrej rodzinie jest zgoda na to, by niektóre potrzeby zaspokajać poza jej granicami.

W niewystarczająco dobrej rodzinie natomiast nie ma wolności wyboru, bo istnieje szereg zasad, które uniemożliwiają tworzenie bliskich relacji na zewnątrz. „Nie kala się własnego gniazda”, „Brudów nie wynosimy z domu”, „Możesz ufać tylko nam” – to komunikaty, które często pojawiają się w takim układzie. Zwłaszcza dla nastoletnich dzieci wystarczająco dobra rodzina, czyli właśnie taka, która nie zamierza zaspokajać wszystkich potrzeb, jest ważna, bo stymuluje rozwój do sprawczości i samodzielności. Pozwala rozwinąć skrzydła. Wystarczająco dobra rodzina nie ma ambicji, by wystarczyć członkom za cały świat, ograniczać, oddzielać od innych relacji.

Więcej o systemach rodzinnych, komunikacji oraz dynamice w rodzinach w ROZMOWIE z psychologiem i psychoterapeutą Igorem Rotbergiem.

Fot. congerdesign / Pixabay

Czy blokady rodzicielskie mają sens?

Fot. ExplorerBob / Pixabay

Nasze dzieci są dziś sprytniejsze od nas. Pokonują blokady rodzicielskie zakładane na smartfony w kilka minut. Jeśli zabraniamy im oglądania seriali dla dorosłych, które epatują brutalnością, idą do kolegów. To samo, gdy zakazujemy grać w GTA. Czy w dzisiejszym świecie jest sens zakładać dzieciom blokady na komputery i reglamentować smartfony? Czy słuszną karą jest odłączanie ich od internetu? Odpowiedzi na te i inne pytania dotyczące rozpowszechniania czasami bardzo brutalnych treści w internecie znajdziecie w WYWIADZIE z psychologiem i psychoterapeutą Igorem Rotbergiem.

Matka, córka i wzajemne oczekiwania

Jest jedną z najważniejszych osób. Niezależnie, ile mamy lat, o ważnych sprawach mówimy matce. Z nadzieją, że wesprze, gdy składamy pozew o rozwód, zrozumie, gdy chcemy zmienić zawód, zaakceptuje nasze trudne wybory. Jednak wiele dojrzałych kobiet przyznaje, że w takich momentach czuły się przez matkę zawiedzione. Matka często widzi w córce dziecko, nawet, jeśli ono ma już 40 lat i wciąż chce ją wychowywać. A córka oczekuje od matki… bezwarunkowej akceptacji. W obu postawach tkwi pułapka. Jak w nią nie wpaść?  – mówi w WYWIADZIE Igor Rotberg, psycholog i psychoterapeuta.

Fot. pyou93 / Pixabay

Jak chronić dzieci przed patotreściami?

Internet daje dziecku nieskrępowany dostęp do wszelkiego rodzaju pornografii, patologii, przemocy. Nie daje jednak pełnej wolności od tych treści, na które dziecko może natrafić, korzystając z sieci. Zatem dziecko może spotkać się z patotreściami nie tylko w zamierzony sposób, ale też zupełnie bezrefleksyjnie. Może mieć to negatywne skutki wpływające na jego rozwój, na sposób postrzegania świata i relacje z bliskimi i rówieśnikami. Jak więc ochronić dziecko przed szkodliwymi treściami? Nie da się nakazami, zakazami, blokadami rodzicielskimi, byciem rodzicem-hakerem sprawić, że dziecko nie będzie narażone na patotreści. Możemy je pilnować w domu, ale wystarczy, że pójdzie do szkoły, spotka się z kolegą. To, co jest ważne, to przede wszystkim rozmowa z dzieckiem, podejmowanie trudnych kwestii, bycie zaciekawionym jego światem, pokazywanie, że interesują nas nie tylko jego stopnie w szkole, ale to jak przeżywa swoje życie.

Więcej podczas audycji radiowej, w której wypowiada się psycholog i psychoterapeuta Igor Rotberg.

Fot. congerdesign / Pixabay