Wystarczająco dobra rodzina

Idealna rodzina nie istnieje. Jest jednak wiele wystarczająco dobrych. Ten termin, stosowany przez terapeutę Donalda Winnicotta, odnosił się pierwotnie do matek. Ale z powodzeniem można rozszerzyć go na cały rodzinny układ. Co zatem oznacza on w odniesieniu do rodziny? Wystarczająco dobra rodzina to taka, która zaspokaja potrzeby jej członków częściej niż nie zaspokaja. Na przykład gdy ktoś chce, by ktoś inny go wysłuchał, to zazwyczaj to się stanie, jeśli poprosi. Gdy ktoś ma ochotę się przytulić, prawie na pewno ktoś go przytuli. A jeśli złapie na drodze gumę, najczęściej ktoś z rodziny do niego przyjedzie. Zazwyczaj, prawie na pewno, najczęściej, ale nie zawsze. Oczekiwanie, że „zawsze” jest nierealistyczne. To „nie zawsze” może się zdarzać całkiem często. I nie ma w tym nic złego. A nawet powinno się zdarzać, bo w wystarczająco dobrej rodzinie jest zgoda na to, by niektóre potrzeby zaspokajać poza jej granicami.

W niewystarczająco dobrej rodzinie natomiast nie ma wolności wyboru, bo istnieje szereg zasad, które uniemożliwiają tworzenie bliskich relacji na zewnątrz. „Nie kala się własnego gniazda”, „Brudów nie wynosimy z domu”, „Możesz ufać tylko nam” – to komunikaty, które często pojawiają się w takim układzie. Zwłaszcza dla nastoletnich dzieci wystarczająco dobra rodzina, czyli właśnie taka, która nie zamierza zaspokajać wszystkich potrzeb, jest ważna, bo stymuluje rozwój do sprawczości i samodzielności. Pozwala rozwinąć skrzydła. Wystarczająco dobra rodzina nie ma ambicji, by wystarczyć członkom za cały świat, ograniczać, oddzielać od innych relacji.

Więcej o systemach rodzinnych, komunikacji oraz dynamice w rodzinach w ROZMOWIE z psychologiem i psychoterapeutą Igorem Rotbergiem.

Fot. congerdesign / Pixabay

„Przepracowanie dzieciństwa”

Fot. Rudy and Peter Skitterians / Pixabay

„Przepracowywanie dzieciństwa” to modny termin. Dobrze być świadomym wpływu pierwszych lat na resztę życia, ale czy za ciągłym grzebaniem w przeszłości nie kryje się chęć zrzucenia odpowiedzialności za własne dorosłe niepowodzenia na rodziców? Oczywiście, nie da się zaprzeczyć, że rodzice mają ogromny wpływ na to, jakimi jesteśmy ludźmi. Ale nie da się wszystkiego zrzucić na nich. To, jak wygląda nasze życie, jest determinowane przez zespół czynników. A są to czynniki:

  • biologiczne – chodzi głównie o skłonności genetyczne, w tym temperament;
  • psychologiczne – tu liczy się, w jaki sposób dana osoba myśli o sobie, świecie i innych ludziach;
  • społeczne – pod tę kategorię podpadają wojny, bieda, kataklizmy. Dorastanie w trudnych warunkach, np. kryzysu ekonomicznego może zwiększać prawdopodobieństwo pojawiania się określonych problemów psychologicznych.

Więcej na ten temat w rozmowie z psychologiem i psychoterapeutą Igorem Rotbergiem.