Jaki sens nadajesz starości?

Image by MV-Fotos from Pixabay

Zwykło się uważać, że starość jest przynależna do grupy osób, które ukończyły pewien wiek. Starość można jednak postrzegać również w kategoriach osobistej decyzji. Sprzyja temu społeczne przyzwolenie na wychodzenie poza stereotypowe zachowania, które – jeszcze w ubiegłym stuleciu – były mocno przypisane do określonych grup wiekowych. Aktualnie wiele osób decyduje się na karierę po 50. czy 60. roku życia, a niektórzy nawet później. Osoby te zakładają wtedy firmy, zaczynają realizować swoje pasje zawodowe i prywatne. Starość może być bardzo subiektywnym odczuciem. Jest w dużej mierze zjawiskiem społecznym, indukowanym przez obyczaje, obowiązujące sposoby myślenia, przekonania, które obowiązują w danej kulturze, ale też marketing.

Biorąc pod uwagę postrzeganie starości w kategoriach osobistej decyzji lub subiektywnego odczucia, można powiedzieć, że to, jak oceniamy ten okres, zależy od tego, jaki sens mu nadajemy. Możemy postrzegać starość jako okres, kiedy nic dobrego w naszym życiu się nie przydarzy, kiedy należy ograniczyć działalność zawodową, towarzyską, społeczną czy edukacyjną. Możemy też widzieć starość jako okres, w którym nadal warto podejmować nowe role w życiu, uczyć się nowy rzeczy, brać udział w ciekawych wydarzeniach czy poznawać nowych ludzi. Możemy postrzegać ten czas jako taki, w którym realizowanie swoich pasji i rozwijanie własnych zainteresowań nadal ma sens.


Tekst pochodzi z artykułu Starość – też radość.

Narracja uboga, narracja bogata

Opowieść uboga jeden motyw przewodni, który przewija u danej osoby nieustająco: „jestem nieudacznikiem”, „cały czas ponoszę porażki” itd. Ona jest jak pojedyncza nić, podczas gdy opowieść bogata to makrama. W różnych sytuacjach możemy z niej wybrać różne nici, czyli interpretacje, bo jest wielowątkowa. Zazwyczaj zwyciężam, ale zdarzają mi się porażki, jednak po każdej z nich pracuję, by znów wygrać. Zazwyczaj jestem roztrzepana i zapominam o wielu sprawach, ale potrafię się skupić, gdy wymaga tego sytuacja – dlatego ogarniam kryzysy w pracy i domu.

Bywa, że w takiej opowieści wątki się pozornie wykluczają. Jestem wybitnie  inteligentny, ale jak czasem palnę głupotę, to nie wiem, gdzie oczy podziać.  Ale bohater tej historii nie uważa, że to się nie składa w całość. To różne, połączone ze sobą perspektywy. Taka narracja zakłada, że jestem złożony, bywam taki lub całkiem inny. W związku z tym mogę pracować nad sobą, czekać na mój lepszy moment, bo akurat mam gorszy. Z taką opowieścią łatwiej się  żyje, bo ona nas wspiera, pomaga się podnosić i szukać sensu – również we własnych porażkach.

Więcej o opowieściach, w jakich żyjemy, w ROZMOWIE z psychologiem Igorem Rotbergiem, której udzielił dla magazynu Twój Styl.

Image by congerdesign from Pixabay

Fot. congerdesign / Pixabay 

„Chcę” zamiast „muszę”

chcę - muszę

Dobrze jest, kiedy mamy uświadomione potrzeby i powinności. Dwie sfery pozostają w miarę w spójności, są zintegrowane. „Chcę osiągnąć tamto, dlatego teraz muszę robić to”. Ale przedtem warto uświadomić sobie, czego potrzebuję i co myślę, że należy i czy jedno i drugie na pewno jest moje?

Jak to rozpoznać? Zwracać uwagę na to, jak budujemy zdania. Czy pojawiają się tam określenia „potrzebuję”, „chcę”, czy raczej „muszę”, „powinienem” – zwłaszcza w formach bezosobowych: „trzeba”, „powinno się”? W tym drugim przypadku warto zadać sobie pytanie: do kogo należy ten głos? Skąd wziąłem przekonanie o tym, że tak właśnie należy postępować? Czy ten nawyk lub zachowanie służy mojemu dobrostanowi, czy raczej jest dla mnie szkodliwe? Bo być może jest to pożyteczna norma. Jednak może być to uwewnętrznione przekonanie, którego nigdy nie poddawałem refleksji.

Więcej o temacie powinności i potrzeb w WYWIADZIE z psychologiem i psychoterapeutą Igorem Rotbergiem udzielonym dla portalu Be Healthy Magazine.

Mózg słyszy, co mówisz

Ważne jest nie tylko to, co mówimy do siebie o sobie, ale też o świecie i ludziach. Słuchając bacznie samych siebie, możemy odkryć nasze przekonania na temat rzeczywistości. Powstają one pod wpływem istotnego życiowego doświadczenia albo są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Ich cechą jest to, że pozostają dla nas niezauważalne – powtarzamy je tak często, że już nie zwracamy na nie uwagi – jak na fakt, że oddychamy. Co nie znaczy, że te komunikaty nie pracują w naszej głowie! Jeżeli często wzdychamy: „Trudno, życie takie już jest”, bezwiednie odbieramy sobie motywację, wiarę we własną sprawczość. Nie musimy tego mówić na głos, wystarczy powtarzać w myślach. Słowo raz wypowiedziane nie ma wielkiej mocy, ale powtarzane setki razy staje się samospełniającym się proroctwem i kreuje rzeczywistość. Żyjemy w opowieściach o naszym życiu. Dlatego warto być świadomym tego, co sobie mówimy.

Więcej o naszych przekonaniach, o narracjach ubogich i bogatych oraz z zmienianiu naszych opowieści o życiu w WYWIADZIE Igor Rotberga.

Jeff Jacobs

Fot. Jeff Jacobs / Pixabay 

Kompleksy – jak sobie z nimi radzić?

Kompleksy są to negatywne przekonania co do naszej osoby. Obejmować one mogą różne uczucia (takie jak lęk czy złość), ale przede wszystkim wiążą się z pojawianiem się wstydu. To jest trudna dla nas emocja, więc staramy się jakoś z nią poradzić i robimy to za pomocą różnych mechanizmów obronnych, czyli takich strategii psychologicznych, które są próbą poradzenia sobie z tym, co przykre. Dodatkowo występowanie kompleksów utrudnia nam normalne funkcjonowanie, przyczyniając się do pogarszania naszej samooceny oraz obniżania pewności siebie. StockSnap 02

Można wyróżnić kilka kategorii kompleksów. I są nimi:

  • wygląd zewnętrzny (np. waga, wzrost)
  • rodzina pochodzenia (np. biedna rodzina lub rodzice nadużywający alkoholu)
  • cechy charakteru (np. introwertyzm)
  • brak określonych zdolności i umiejętności (np. brak znajomości języków obcych, obsługi komputera czy brak prawa jazdy)
  • praca i wykształcenie (np. nieskończenie szkoły, przerwanie studiów czy praca nisko płatna)
  • sytuacja finansowa (np. to, co posiadamy, gdzie mieszkamy, jak się ubieramy)
  • odmienności (np. kolor skóry, pochodzenie etniczne, wyznanie religijne czy orientacja seksualna)
  • ułomności (np. wada wymowy czy poruszanie się na wózku)

Więcej o kompleksach w wywiadzie z Igorem Rotbergiem w audycji radiowej Nocna Zmiana (od 1:11:40 do 1:27:20).

Nawyki nasze powszednie

Fot. Pexels / Pixabay

Arystoteles mówił, że jesteśmy tym, co w swoim życiu powtarzamy, a doskonałość nie jest jednorazowym aktem, lecz nawykiem. Wiele wieków później Ralph Waldo Emerson, pisarz i filozof, również zwrócił uwagę na nawykowe myślenie, mówiąc, że „jesteśmy tym, o czym przez cały dzień myślimy”.

Wielokrotne powtarzanie określonej myśli lub czynności sprawia, że w człowieku wyrabia się bądź to nawykowe myślenie, bądź nawykowe zachowanie. Część wyrobionych nawyków jest zdecydowanie pozytywna i służy dobremu funkcjonowaniu, wspiera nasz rozwój, sprzyjają utrzymaniu dobrej kondycji i zdrowia. Inne nie pracują na naszą korzyść, sprawiając, że nie jesteśmy w stanie osiągnąć zamierzonych celów, podkopując naszą wiarę w siebie, obniżając nasz komfort życia.

Nawyki często kształtują się w sposób mało uświadomiony. Nie rzadko formułują się, kiedy jesteśmy w bardzo młodym wieku. Mogą być sposobem na poradzenie sobie z jakimiś trudnościami. Kiedy dużo później sytuacja nie wymaga już zastosowanie powyższych metody, nadal stosujemy ten sposób myślenia lub działania właśnie z przyzwyczajenia. Stosujemy go nawet, jeśli nie przynosi nam korzyści. Dzieje się tak dlatego, że zmiana przyzwyczajenia wymaga świadomego działania w kierunku stworzenia nowego nawyku – a to nieodmiennie wiąże się z pracą i wysiłkiem, jaki trzeba w to włożyć.


Tekst pochodzi z artykułu Ku zmienia nawyków, dostępnym na naszej stronie.

Trudny czas to też szansa

Pandemia rozbija bańki, w których żyliśmy, weryfikuje złudne przekonania. Zweryfikowaliśmy też przekonanie, że PKB stale będzie rósł, że możemy bez końca inwestować, gromadzić pieniądze. Ale jeżeli ten kryzys przepracujemy, mamy szansę na wprowadzenie nowych postaw, bardziej adekwatnych przekonań. To jest proces, w który musimy włożyć w pewien wysiłek. Pandemia to pierwszy w naszym życiu kryzys globalny. A jeśli coś jest globalne i trudne, musimy się skonfrontować z kwestiami ostatecznymi, sensem życia, z prawdą o potrzebach, relacjach, wartościach. To dotknięcie może być początkiem pozytywnej transformacji.

Więcej o transformacji kryzysu znajdziecie w krótkiej rozmowie Agnieszki Litorowicz-Siegert z psychologiem i psychoterapeutą Igorem Rotbergiem.

Fot. Alexas_Fotos / Pixabay

STAROŚĆ – TEŻ RADOŚĆ

Starzejemy się od momentu urodzenia. Proces ten dotyczy bez wyjątku każdego z nas. Jednak sama starość, definiowana jako późny okres naszego życia, wzbudza często duże emocje, czasami rodzi lęk, co może skutkować próbami pogoni za atrybutami młodzieńczego wieku. Z drugiej strony liczne badania pokazują, że starość może obdarzyć nas lepszym samopoczuciem czy mniejszym poziomem stresu, a coraz więcej osób w starszym wieku, o których możemy dowiedzieć się z mediów, jak i tych z naszego otoczenia, realizuje swoje zainteresowania i pasje, wyłamując się z utartego schematu postrzegania starości jako tylko zniedołężnienia i wycofania z życia. Może więc powiedzenie „starość – nie radość” powinno przejść do lamusa?

Zestarzeję się, kiedy będzie mi się chciało

Zwykło się uważać, że starość jest przynależna do grupy osób, które ukończyły pewien wiek. Starość można jednak postrzegać również w kategoriach osobistej decyzji. Wtedy to od nas będzie zależało, czy i kiedy zaczniemy czuć się starymi ludźmi. Sprzyja temu społeczne przyzwolenie na wychodzenie poza stereotypowe zachowania, które – jeszcze w ubiegłym stuleciu – były mocno przypisane do określonych grup wiekowych. Aktualnie wiele osób decyduje się na karierę po 50. czy 60. roku życia, a niektórzy nawet później. Osoby te zakładają wtedy firmy, zaczynają realizować swoje pasje zawodowe i prywatne. I pomimo, że mogą napotykać pewne ograniczenia (związane np. z ich kondycją fizyczną), nie czują się starzy.

Psycholożka, prof. Katarzyna Popiołek, mówi nawet, że starość nie istnieje, że nie ma wzorców osobowości, które by ją wyznaczały, że sprowadza się ona do osobistej decyzji, a nie z góry określonej granicy, za którą właśnie zaczynałaby się starość. „Nie ma podstaw do stworzenia jakiejś ogólnej charakterystyki grupy ludzi starszych, która tak naprawdę nie istnieje jako grupa jednorodna” – mówi Prof. Popiołek dodając, że – „człowiek rozwija pewne określone cechy i nie ma takiego punktu, w którym nagle dzieje się coś takiego, że należałoby powiedzieć, iż teraz jest coś innego – okres, w którym należałoby kogoś koniecznie inaczej traktować”. Psycholog i psychoterapeuta Wojciech Eichelberger wypowiada się w podobnym duchu i mówi, że starość jest bardzo subiektywnym odczuciem. Jest w dużej mierze zjawiskiem społecznym, indukowanym przez obyczaje, obowiązujące sposoby myślenia, przekonania, które obowiązują w danej kulturze, ale też marketing – dodaje psycholog.

Biorąc pod uwagę postrzeganie starości w kategoriach osobistej decyzji lub subiektywnego odczucia, można powiedzieć, że to, jak oceniamy ten okres, zależy od tego, jaki sens mu nadajemy. Możemy postrzegać starość jako okres, kiedy nic dobrego w naszym życiu się nie przydarzy, kiedy należy ograniczyć działalność zawodową, towarzyską, społeczną czy edukacyjną. Taka autodyskryminacja, takie wyłączanie się z pewnych ról społecznych skutkuje zawężaniem doświadczania własnego życia praktycznie do dwóch sfer: tej związanej ze zdrowiem (a właściwie jego szwankowaniem) oraz tej związanej z pieniędzmi (a właściwie ich brakiem).

Możemy jednak widzieć starość jako okres, w którym nadal warto podejmować nowe role w życiu, uczyć się nowy rzeczy, brać udział w ciekawych wydarzeniach czy poznawać nowych ludzi. Możemy postrzegać ten czas jako taki, w którym realizowanie swoich pasji i rozwijanie własnych zainteresowań nadal ma sens. Wspomniana wcześniej prof. Popiołek mówi, że „żyjemy w świecie pełnym fascynujących ludzi i zdarzeń. Pojawia się coraz więcej organizacji, stowarzyszeń, fundacji, uniwersytetów trzeciego wieku, które czekają na nas, na naszą aktywność”. Dodaje, że dzięki temu możemy zawierać nowe znajomości, wykorzystywać swoją energię do działania na różnych polach, nauczyć się czegoś nowego czy rozwijać pasje, na które dotąd nie mieliśmy czasu lub możliwości.

Nie muszę ulegać presji wiecznej młodości

W swojej książce „The Depths: The Evolutionary Origins of the Depression Epidemic” psycholog Jonathan Rottenberg wskazuje między innymi, jak bardzo współczesna kultura skupia się na kulcie wiecznej młodości i piękna, na waloryzacji siły i sprawności, na ukrywaniu chorób i śmierci oraz na micie wiecznej szczęśliwości. Wśród ludzi starzejących się w związku z tym czasami rodzi się pragnienie, żeby ukryć zmarszczki i siwe włosy i czym prędzej się odmłodzić. Celnie ujęła to w jednym z wywiadów Magdalena Tulli, pisarka i tłumaczka, mówiąc, że „ludzie nie chcą oglądać zmarszczek i siwych włosów, bo to by przeszkadzało mieć nadzieję, że w ich życiu tego nie będzie. Chcą się łudzić, że tak naprawdę wcale nie ma starości i śmierci, a cudze zmarszczki mówią, że są. I właśnie stąd te niesłychane, nieprzyzwoite wymagania, ten nacisk: zrób z tym coś”.

Życie naznaczone gloryfikacją młodości może mieć wpływ nie tylko na to, jak wyglądamy i jakie ubrania nosimy, ale również może negatywnie wpływać na stan naszego zdrowia. Odpychając od siebie myśli dotyczące tego, że nasze ciało wraz z wiekiem podlega również transformacji, może skutkować chociażby odkładaniem badań kontrolnych. Jak wskazuje psycholożka i psychoterapeutka Justyna Pronobis-Szczylik, takie zachowanie jest mechanizmem samoniszczącym i wynika z zaprzeczania rzeczywistości. Chcąc zatem sprostać ideałowi wiecznej młodości, przestajemy się tak naprawdę o siebie troszczyć. Dodatkowo problem sprowadza się do tego, że nie możemy się nie zestarzeć. Rozdźwięk pomiędzy naszymi oczekiwaniami, wynikającymi z presji otoczenia, a naturalnymi procesami starzenia, może prowadzić do frustracji, rozgoryczenia i rozczarowania życiem.

Tymczasem starość to nie tylko pomarszczona twarz i siwe włosy. Z przeprowadzonych przez naukowców z  University of California w San Diego badań wynika, że dobre samopoczucie i zadowolenie z życia wzrasta w starszym wieku i nie jest to zależne od dobrej lub złej kondycji fizycznej. Również badania, które przeprowadził prof. Arthur Stone z instytutu Gallupa, potwierdzają to, że – w porównaniu z młodym wiekiem – osoby starsze mniej się martwią. Mają również bardziej pozytywne widzenie świata i lepiej radzą sobie z regulacją emocji. Są także mniej neurotyczne. W związku z tym postrzeganie starości przez pryzmat niedomagania fizycznego oraz jako okresu gorszego w porównaniu z idealizowaną młodością, jest jednostronne i ograniczające.

W każdym momencie dorosłego życia możemy realizować ważne dla nas wartości i życiowe cele. Będąc osobami nawet bardzo dojrzałymi, możemy uczyć się nowych rzeczy czy podejmować nowe role życiowe. Nie chodzi jednak o to, żeby na siłę się odmładzać, chcąc sprostać społecznemu oczekiwaniu bycia zawsze aktywnym i młodo wyglądającym. Różnica pomiędzy koniecznością ukrywania siwych włosów i zmarszczek, a możliwością realizowania własnych pasji i uczenia się nowych rzeczy na starość jest taka, że w pierwszym przypadku postawa ta wynika z przymusu społecznego, w drugim – z osobistego wyboru. Z jednej strony zatem starzenie się nie musi sprawiać, że za wszelką cenę będziemy chcieli ukryć nasz wiek i udawać, że nadal jesteśmy młodzi, z drugiej strony – starzenie się nie musi nam przeszkadzać w rozwoju, chęci poznawania nowości czy stawiania sobie kolejnych życiowych celów i ich realizowania.

Autor: Igor Rotberg

 
Dla zainteresowanych:

Eichelberger, W., Religa, M, Kubicki, P., Kula, M. (2013) Dyskusja o starości z udziałem Wojciecha Eichelbergera, Małgorzaty Religi, Pawła Kubickiego i Marcina Kuli, PR2 [online]. Dostępny w Internecie tutaj.
Jeste, DV; Depp, CA; Vahia, IV (2010). „Successful cognitive and emotional aging”. World Psychiatry 9 (2): 78–84.
Pronobis-Szczylik, J. (2014) Kochaj siebie i badaj. Justyna Pronobis-Szczylik o tym, skąd się bierze powszechny lęk przed badaniami kontrolnymi i jak go zwalczyć, rozmowę przepr. Walewski, P., Polityka [online]. Dostępny w Internecie tutaj.
Stone, A. A., Schwarz, J. E., Broderick, J. E., Deaton, A. (2010) A snapshot of the age distribution of psychological well-being in the United States. Proceedings of the National Academies of Science; 107 (22):9985–90.
Tulli, M. (2014) Zbuntowana – rozmowa z Magdaleną Tulli, rozmowę przepr. Wodecka, D., Wyborcza.pl [online].Dostępny w Internecie tutaj.
Znamirowska-Soczawa, B. (2013) Teraz mogę wszystko. Być Kobietą Dojrzałą, Katowice: Stasiówka.

Artykuł dostępny jest również na portalu naTemat.

 

Zasoby wewnętrzne. Talenty. Mocne strony.

Zasobami wewnętrznymi może być praktycznie wszystko: cecha charakteru, umiejętność, wiedza, talent, strategia działania czy ważne wartości lub przekonania. Ważne jest, by pomagały w rozwiązywaniu doraźnego problemu lub osiągnięciu długoterminowego celu. Zasoby wewnętrzne w odróżnieniu od zewnętrznych (takich jak pieniądze, ludzie, technologie itd.) nie wyczerpują się, a niektóre z nich ulegają wzmocnieniu gdy z nich korzystamy. Twierdzi się, że każdy człowiek ma dostęp do prawie wszystkich swoich zasobów wewnętrznych, nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę z ich posiadania, jak również wszystkie umieją w pełni je wykorzystać.

Talentami mogą być różne cechy. Są wrodzone i wyrażają się w unikalnym wzorcu myślenia, odczuwania bądź zachowania, który to wzorzec zapisany jest w mózgu w postaci połączeń synaptycznych. Ważne tutaj staje się nie to, jak dużo połączeń synaptycznych ma dana osoba, lecz czy potrafi wykorzystać swoje najlepsze połączenia. Przekładając to na język praktyczny, nie chodzi o zdobycie jak najbardziej rozległej wiedzy oraz posiadanie jak najwięcej umiejętności. Jeśli dana osoba nie posiada talentów w określonych dziedzinach, będzie kierowała zaangażowanie i czas raczej na walczenie z swoimi niedoskonałościami niż na rzeczywisty rozwój. Mechanizm ten ma istotne znaczenie, kiedy w grę wchodzi udoskonalanie swoich wrodzonych talentów i budowanie swoich mocnych stron.

Na mocną stronę człowieka składają się trzy elementy: posiadana przez niego wiedza, jego umiejętności oraz talenty. Sama wiedza i umiejętności nie są wystarczające, aby osiągnąć życiowy sukces i czuć spełnienie. Potrzebny jest do tego jeszcze talent. Aktualnie odchodzi się od stosowania narzędzi dotyczących rozwoju osobistego i zawodowego, które jest oparte na modelu deficytowym (modelu luk kompetencyjnych). Twierdzi się bowiem, że model ten pozbawia człowieka możliwości osiągnięcia pełnego potencjału. Współcześnie bardziej proponuje się koncepcję modelu opartego na mocnych stronach człowieka. W ramach tego modelu dowodzi się, że osiągnięciu większego sukcesu sprzyja bardziej wykorzystywanie mocnych stron osoby, niż wkładanie tego samego wysiłku w pracę nad słabościami.

(więcej wiedzy dotyczącej powyższego tematu można znaleźć w pracach m. in. takich autorów jak Robert E. Quinn, Jane E. Dutton, Gretchen M. Spreitzer, Laura M. Roberts, Kim S. Cameron, Marcus Buckingham, Donald O. Clifton)

Racjonalna Terapia Zachowania (RTZ)

Jest to metoda psychologiczna stworzona przez Maxie C. Maultsby’ego. Wywodzi się z nurtu terapii poznawczo-behawioralnej i bazuje na przekonaniu, że to nie fakty wywołują nasze emocje, ale nasze przekonania o tych faktach. Metoda ta może stanowić uzupełnienie warsztatu psychoterapeutycznego osób pracujących w różnych nurtach i ukierunkowana jest na zmianę ograniczających przekonań.

Aby sprawdzić, które przekonanie nas ogranicza, a które jest zdrowe, wystarczy odpowiedzieć na kilka pytań:

  1. Czy to przekonanie jest oparte na faktach?
  2. Czy pozwala mi osiągać moje bliższe i dalsze cele?
  3. Czy pomaga mi rozwiązywać konflikty lub unikać ich powstawania?
  4. Czy pozawala mi czuć się tak, jak chcę się czuć (bez wpływu alkoholu lub narkotyków)?
  5. Czy chroni moje życie, zdrowie i poczucie mojej wartości?

Na pytania odpowiada się „tak” lub „nie”. Jeśli odpowiedź „tak” padła przynajmniej przy trzech z powyższych pytań, przekonanie uznaje się za zdrowe. Jeśli co najmniej trzy odpowiedzi były negatywne, świadczy to o niezdrowym, ograniczającym nawyku myślowym. W trakcie sesji terapeuta aktywnie prowadzi tzw. zdrową debatę, podważając destrukcyjne przekonania osoby, z którą pracuje. Jednak to ostatecznie ta osoba formułuje nowe, zdrowe myśli alternatywne, które potem są przez nią utrwalane. RTZ uczy sposobów radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych, dzięki temu osoby otrzymują narzędzia do samodzielnego rozpoznawania, oceniania i zmiany negatywnych przekonań.