Terapia IFS w gabinecie – live

Zapraszamy do wzięcia udział w live: Terapia IFS w gabinecie. Rozmowa z praktykami Systemu Wewnętrznej Rodziny. Wydarzenie odbędzie się w czwartek, 4 listopada o godzinie 20.00. Do rozmowy zaproszonych zostało trzech wyjątkowych gości Katarzyna Dworaczyk, Izabela Rodak i Igor Rotberg, którzy praktykują terapię IFS w swoim gabinecie. Live poprowadzi Michał Pasterski.

Rozmowa będzie dotyczyć m.in. tego:

  • jak przebiega sesja w modelu IFS;
  • jak wygląda codzienna praktyka z tym modelem i jakie elementy Systemu Wewnętrznej Rodziny wykorzystują nasi goście;
  • z jakimi tematami najczęściej klienci zgłaszają się na terapię;
  • jak reagują osoby, które po raz pierwszy spotykają się z modelem IFS podczas sesji i o co warto szczególnie zadbać.

Czym jest psychotraumatologia?

Psychotraumatologia jest stosunkową nową dziedziną nauki, która swoim obszarem zainteresowań obejmuje specyfikę całokształtu ludzkich reakcji  na najbardziej obciążające doświadczenia życiowe. Powstanie tej gałęzi nauki zawdzięczamy m.in. znaczącemu rozwojowi badań w zakresie psychoterapii, neuropsychologii, psychoneuroimmunologii, genetyki oraz neuronauki. Rozwój ten jest możliwy dzięki wykorzystaniu fMRI, pozytronowej tomografii emisyjnej, tomografii emisyjnej pojedynczego fotonu oraz wielu innych narzędzi. Do rozwoju psychotraumatologii przyczyniła się również integracja i łączenie wyżej wymienionych dziedzin nauki, wzajemne przenikanie się koncepcji, ale i czerpanie najistotniejszych wyników badań wzajemnie od siebie oraz poszukiwanie elementów wspólnych. Zmiany, jakie zachodzą w XXI w. będą oddziaływać i już oddziałują na poszczególne szkoły psychoterapii, modyfikując ich określone dyskursy, ale też przynosząc nowe narzędzia, za pomocą których możemy pomagać ludziom. To nie jest model eklektyczny, a właśnie zintegrowany, a rdzeniem tej integracji są badania dotyczące funkcjonowania mózgu, układu nerwowego oraz powiązanego z nimi całego organizmu.

Więcej o psychotraumatologii usłyszycie w ROZMOWIE dra Adama Zemełki, dyrektor Instytutu Psychologii i Zarządzania Collegium Humanum w Poznaniu z psychologiem i psychoterapeutą Igorem Rotbergiem.

Neuroplastyczność

Neuroplastyczność jest definiowana jako zdolność układu nerwowego do regeneracji i budowania nowych połączeń neuronalnych. Jeszcze do końca XX wieku obowiązywało przekonanie, że liczba połączeń nerwowych, wykształconych w okresie rozwoju, jest skończona i może być jedynie zmniejszona poprzez śmierć neuronów. Uważano, że w dorosłych ośrodkach nerwowych nie ma możliwości regeneracji i budowy nowych połączeń. Jednak pod wpływem napływających nowych danych z badań pogląd ten uległ zmianie i od 1998 roku przyjmuje się, że w mózgu osoby dorosłej również powstają nowe połączenia neuronalne.

Oczywiście nadal obowiązuje przekonanie, że duża część połączeń w układzie nerwowym zostaje ukształtowana w trakcie rozwoju genetycznego, jednak dodatkowo istnieje możliwość modyfikowania – choć już nie tak intensywnego – sieci neuronalnej przez całe życie. Pod wpływem wykonywanych przez człowieka czynności i nabywania nowych doświadczeń nie tylko umacniają się niektóre z istniejących już połączeń neuronalnych, ale również pojawiają się połączenia zupełnie nowe.

Obecnie mówi się o neuroplastyczności mózgu w kontekście fazy rozwojowej (kiedy organizm najwięcej się uczy) oraz w kontekście kompensacji i regeneracji sieci neuronalnej dorosłego człowieka, jak również obszarów związanych z pamięcią i uczeniem się (gdzie powstają nowe połączenia neuronalne).

Implikacje nowego paradygmatu funkcjonowania mózgu odnoszą się do wielu sfer funkcjonowania człowieka. Twierdzi się np. że w trakcie depresji dochodzi do zmniejszenia się pewnych struktur mózgowych. Wczesne rozpoznanie depresji i jej leczenie umożliwia regenerację tych struktur. Co ciekawe istnieją opinie, że zmiany w mózgu mogą zachodzić zarówno pod wpływem leków, jak i psychoterapii. Neuroplastyczność wykorzystuje się również na gruncie wytwarzania nowych nawyków i wzorców pamięciowych. Można bowiem poprzez nowe doświadczenia osłabić ścieżki neuronalne odpowiedzialne za dany nawyk, a wzmocnić lub stworzyć nowe połączenia, które będą zarządzały nowymi wzorcami zachowań. Kolejnym obszarem, w którym obserwuje się istnienie neuroplastyczności, są badania nad osobami regularnie medytującymi. Zaobserwowano bowiem u nich wzrost gęstości istoty szarej w hipokampie oraz zmiany w okolicy zbiegu płatu skroniowego i ciemieniowego, jak i w ciele migdałowatym, które z kolei wykazywało mniejszą aktywność, dzięki czemu badani zyskiwali większą stabilność emocjonalną i łatwiej radzili sobie ze stresem.

Współcześnie badania nad neuroplastycznością rozwijają się bardzo szybko. Stanowią też nadzieję dla osób przechodzących rehabilitację po przeżytym udarze czy też po urazie głowy lub zdarzających się niekiedy upośledzeniach wynikłych z wadliwie przeprowadzonej operacji. Mogą stanowić też ważny element w rozumieniu i próbach spowolnienie starzenia się mózgu.

O STRESIE BEZ STRESU

Niemożliwym jest przejść przez życie bezstresowo. Sytuacje, wywołujące w nas napięcie, towarzyszą nam w życiu codziennym, przy podejmowaniu decyzji, w pracy, w sytuacjach towarzyskich, w sytuacjach związanych z naszym zdrowiem, z naszymi bliskimi itd. Stres w założeniu ma nam pomóc w działaniu. Ma przygotować organizm do wysiłku związanego z zauważonym zagrożeniem lub zadaniem, które należy wykonać. Tymczasem dosyć często występuje on tam, gdzie realnego zagrożenia nie ma. Trwa za długo, zaburzając pracę całego organizmu. Brak równowagi w naszym życiu, polegający przede wszystkim na trudnościach w radzeniu sobie ze stresem (chociażby z powodu nieumiejętności odpowiedniego zrelaksowania się i głębokiego odpoczynku), skutkuje dość dotkliwymi konsekwencjami (na przykład problemami z nadciśnieniem, układem trawiennym czy jelitami, jak również zaburzeniami dotyczącymi naszych funkcji psychicznych). Są jednak metody, które pomagają odzyskać i utrzymać równowagę, a które możemy na stałe wdrożyć do naszego życia. Również zmiana nastawienia i spojrzenia na same sytuacje stresowe może nam pomóc w lepszym radzeniu sobie z doświadczanymi na co dzień napięciami.

Problematyka stresu we współczesnym świecie

Stres jest zjawiskiem naturalnym, powszechnym na tyle, że nie dotyczy tylko ludzi, ale i zwierząt. W umiarkowanych dawkach aktywuje nas w kierunku podjęcia decyzji czy wzięcia odpowiedzialności, dostarcza nam energii i motywuje do działania. Badania pokazują, że może przyczyniać się również do wyostrzania umysłu czy opóźniania procesów starzenia. Tak jak nadmiar, tak i niedobór lub całkowity brak stresu także jest niekorzystny. Sprawia, że ludzie stają się bierni i apatyczni. Sytuacja taka może popychać ich też ku szukaniu silniejszych emocji poprzez zachowania wysokiego ryzyka (np. narkotyki). Niezrozumienie dobrego wpływu umiarkowanego stresu pokazał dobitnie Bent Hougaard, duński psycholog, tworząc termin „curlingowych rodziców”, a więc takich, którzy usuwają wszystkie przeszkody i utrudnienia w życiu swojego potomstwa, by uczynić swoim pociechom życie łatwiejszym. Dzięki takiemu postępowaniu rodziców, dzieci mają uniknąć dyskomfortu w życiu. W rzeczywistości jednak rodzice, stosujący powyższą metodę wychowawczą, pozbawiają swoje dzieci szansy na rozwinięcie podstawowych umiejętności życiowych, jak również zabierają im możliwość doświadczenia poczucia odpowiedzialności oraz radości z osiągnięć. Osoby tak wychowane, w późniejszym etapie życia pozbawione są dystansu do świata, nie rozumieją konsekwencji swoich działań, myślą krótkowzrocznie, brak im pewności siebie, są niezaradne, najdrobniejszy stres powoduje silne reakcje emocjonalne, a jakakolwiek porażka odbierana jest jako ostateczna przegrana w życiu. Stres (którego powinniśmy również doświadczać w dzieciństwie) ma bowiem za zadanie zwiększyć naszą sprawność i pewność siebie, byśmy mogli w przyszłości poradzić sobie w nowej sytuacji.

Stres w umiarkowanych dawkach jest więc niezbędny do życia, ale długotrwałe i silne napięcia osłabiają nas. Większość zwierząt na ziemi reaguje stresem na czynnik zagrażający do momentu, kiedy zagrożenie jest realne – gdy sytuacja staje się bezpieczna i nic nie zagraża zwierzęciu, organizm przechodzi z trybu alertu w tryb zwykłej aktywności. Ludzie – na drodze ewolucji – wypracowali sobie jednak system reagowania nie tylko na realne zagrożenia, ale również związane z nimi myśli, oczekiwania lub wspomnienia. Na dodatek, nie zawsze coś, co jest przez nas postrzegane jako zagrożenie, jest nim w istocie. Dr Tomasz Skalski, filozof, socjolog i coach, mówi, że „właściwie większość stresów jest generowana przez nas samych albo współgenerowana”. Czynniki zagrażające nie działają na nas bezpośrednio, lecz wymagają naszego udziału, aby wywoływać symptomy związane ze stresem. Krzyczący na nas szef czy złoszcząca się przyjaciółka wpływają na naszą psychikę długo jeszcze po samym nieprzyjemnym wydarzeniu. Czasami przez długi czas przywołujemy tę sytuację, generując dodatkowo kolejną dawkę stresu. Jeśli dorzucimy do tego nieumiejętne radzenie sobie z rozładowaniem na bieżąco wewnętrznego napięcia, stajemy się potem osobami, które podejmując ryzykowne, nierozważne działania, starają się choć trochę zniwelować nagromadzone negatywne emocje. Oczywiście, jak zauważa Skalski, „nie pozbędziemy się stresu na zasadzie jednorazowego przebłysku, zrozumienia ‘już wiem, skąd ten stres się bierze’, tylko jest to dopiero początek drogi”.

Ponieważ ludzie wypracowali tak złożony mechanizm reagowania nie tylko na realne niebezpieczeństwa, ale również na takie, o których myślą, które wspominają lub antycypują, często rozwija się chroniczny stres, z którym współczesna medycyna nie za bardzo potrafi sobie radzić. Skalski dodaje, że o ile jesteśmy dosyć dobrze przygotowani do radzenia sobie z nagłymi wypadkami (takimi jak złamania, infekcje), jak również z chwilowym napięciem (pod warunkiem, że później następuje odpoczynek, głęboka relaksacja), o tyle przewlekły stres jest stanem niezwykle trudnym dla nas i często powoduje szereg dotkliwych objawów (bóle mięśniowo-szkieletowe, nadmierny lub znikomy apetyt, zaburzenia snu, zaburzenia hormonalne, wysypki, problemy w sferze seksualnej itd.). Ten chroniczny stan napięcia może nie tylko wynikać z dostarczania sobie dużych dawek stresu przy niedoborach właściwego odpoczynku, ale również może być rezultatem wyrobionego nawyku ciągłego pobudzenia emocjonalnego. Ciało migdałowate, którego zadaniem jest informowanie o zagrożeniach – abyśmy mogli przeżyć – działa równie skutecznie jak kiedyś, kiedy sprawiało, że człowiek mógł szybko zareagować walką lub ucieczką w konfrontacji chociażby z mamutem lub innym niebezpieczeństwem. Mamuty już dawno wyginęły, jednak organ ten nadal nas informuje o zagrożeniach, kiedy codziennie dostarczamy sobie olbrzymich dawek negatywnych danych, oglądając wiadomości, czytając prasę, rozmawiając z innymi zestresowanymi pracownikami w naszej firmie. Ciało migdałowate dokładnie sortuje wiadomości, zatrzymując przede wszystkim negatywne, ponieważ związane są z naszym przetrwaniem. Przyzwyczajając się do nieustającego pobudzenia i napięcia, nie zauważamy momentu, kiedy stres w naszym życiu zmienia się w chroniczny stan.

Ale czy wystawiając się na taki stres nie stajemy się na niego bardziej odporni? Wbrew obiegowym poglądom, duże dawki stresu nie hartują jednak człowieka, dzięki czemu miałby on się stawać niewrażliwy na jakiekolwiek bodźce stresowe. „Nie istnieje coś takiego jak uodpornienie na stres, tak jak nie ma osób, które byłyby odporne na stres” – mówi Tomasz Skalski. Przyzwyczajenie, które wielu osobom wydaje się być owym uodpornieniem, jest tylko wyrobionym nawykiem ignorowania sygnałów płynących z naszego ciała, wskazujących na to, że organizm reaguje na negatywną sytuację. Z tego też powodu negatywne skutki stresu osoby takie mogą odczuwać dopiero na wyjazdach urlopowych czy podczas weekendów, kiedy wreszcie dają sobie szanse na częściowe zrelaksowanie się. Paradoksalnie, osoby, które nie są postrzegane jako „uodpornione” na stres, lepiej sobie z nim radzą, ponieważ na ogół wcześniej uświadamiają sobie, że coś złego się dzieje i dzięki temu szukają środków zaradczych, udając się do lekarzy czy psychologów. Osoby postrzegane jako silne, które są przyzwyczajone do lekceważenia sygnałów ostrzegawczych wysyłanych przez ich organizm, przez pewien czas są w stanie utrzymywać rutynowy sposób funkcjonowania, ale kiedy zachorują, okazuje się, że stres poczynił w ich życiu bardzo duże spustoszenie, wymagające nierzadko długiego okresu powrotu do normalnego trybu życia.

Poradzić sobie ze stresem

Każdy człowiek ma wypracowane różne metody lepszego lub gorszego radzenia sobie ze stresem, na które wpływają zarówno czynniki wrodzone, jak i nabyte, czyli nauczone na różnych etapach życia. Błędnym założeniem jest, że dobry relaks jest wtedy, kiedy już jesteśmy poza pracą. Samo wyjście z pracy nie gwarantuje głębokiego odpoczynku. Poza tym dla części osób praca jest zajęciem wykonywanym mechanicznie, i tak też, niestety, spędzają czas wolny – mechanicznie. Czasami jednak wystarczy włożyć niedużo świadomego wysiłku w kierunku nauczenia się odpowiedniego relaksowania, aby odzyskać równowagę w życiu i zmniejszyć szkodliwy wpływ stresu, zwłaszcza tego przedłużającego się, nierozładowanego.

Do znanych metod, służących pozbyciu się napięcia, zaliczają się przede wszystkim dwie: metodę Jacobsona oraz trening autogenny Schultza. Oba podejścia zostały oficjalnie wprowadzone do psychoterapii w pierwszej połowie XX wieku i są wzajemnie uzupełniającymi się technikami, aktywizującymi autonomiczny układ nerwowy. Poprawiają relacje pomiędzy naszym ciałem a umysłem. Są wykorzystywane nie tylko w trakcie terapii, ale również doskonale sprawdzają się w codziennym życiu. Relaksacja Progresywna Mięśni została opracowana przez lekarza, psychiatrę i fizjologa, Edmunda Jacobsona. Polega na odprężaniu poszczególnych części ciała poprzez naprzemienne napinanie oraz rozluźnianie odpowiednich grup mięśniowych. Jest metodą polecaną nie tylko przy napięciach, jakie wywołuje sam stres, ale również może być skuteczna jako pomoc w leczeniu bezsenności czy niektórych zaburzeń nerwicowych. Trening autogenny, z kolei, został wprowadzony przez niemieckiego lekarza i psychiatrę, Johannesa Schultza i sprowadza się do świadomego kierowania swojej uwagi połączonego z ćwiczeniami regulacji funkcji cielesnych i wegetatywnych. Dostarcza dobrego, głębokiego relaksu, przeciwdziała zmęczeniu i znużeniu. W obu podejściach ważna jest odpowiednia technika oddychania, dlatego też do dwóch powyższych metod dołączana jest czasami nauka tzw. oddychania przeponowego. Polega ona na wykonywaniu swobodnego wdechu, zatrzymaniu powietrza na chwilę, po czym zrobieniu wydechu i ponownym zatrzymaniu powietrza po krótkiej chwili przed kolejnym wdechem. Taki rodzaj oddychania daje poczucie odprężenia, rozluźnia mięśnie, zwiększa również przytomność umysłu. Stosowanie powyższych metod z pewnością nie usunie przyczyn złego samopoczucia, ale może w dużym stopniu złagodzić jego objawy. Oczywiście technik relaksacyjnych, bazujących czy to na relaksacji Jacobsona, czy na treningu autogennym, czy też na samym oddychaniu przeponowym, jest dużo, więc po zapoznaniu się z nim, można wybrać tę metodę, która będzie nam najbardziej odpowiadała.

Innym podejściem w ramach redukcji stresu, zyskującym ostatnio coraz większe uznanie, jest trening uważności. Jego twórcą jest lekarz i terapeuta, Jon Kabat-Zinn, który wraz ze współpracownikami w Klinice Redukcji Stresu Uniwersytetu Medycznego Massachusetts w Worcester USA opracowali program określany jako MBSR (Mindfulness-Based Stress Reduction). Na początku technika ta stosowana była głównie w medycynie oraz opiece zdrowotnej, aktualnie staje się popularna również w innych dziedzinach życia. Z badań wynika, że praktykowanie uważności daje nam większą równowagę psychiczną, zmniejsza negatywne skutki stresu, łagodzi zaburzenia lękowe, przeciwdziała depresji oraz sprawdza się w leczeniu przewlekłego bólu. Nie znaczy to oczywiście, że jesteśmy niewrażliwi na sam stres, jednak łatwiej radzimy sobie wtedy z myślami i wyobrażeniami, które dodatkowo pobudzają nas emocjonalnie, wprowadzając nas w stan ciągłego zamartwiania się lub nadmiernego analizowania przeszłych wydarzeń.

Wiadomo, że w trakcie doświadczania stresu w ludzkim ciele produkuje się kortyzol – hormon, który wpływa również na działanie mózgu, utrudniając procesy zapamiętywania i gromadzenia informacji. Dzieje się tak za sprawą zmian w hipokampie, czyli części układu limbicznego odpowiedzialnej głównie za pamięć. Hipokamp pod wpływem stresu zaczyna się kurczyć. Eksperymenty przeprowadzone przez zespół naukowców z University of California, którym kierowała dr Tallie Z. Baram, pokazały, że umiejętne radzenie sobie ze stresem zapobiega występowaniu zaburzeń związanych z pamięcią oraz przyjmowaniem nowych wiadomości. Stres ten musi być jednak rozładowywany, w miarę możliwości, na bieżąco. Ważnym więc odkryciem stały się badania prowadzone z kolei przez Sarę Lazar z University of Michigan, pokazujące wpływ praktyki uważności na samą strukturę mózgu. U osób, które regularnie medytowały przez dłuższy czas (stosując metodę MBSR), zaobserwowano, podczas badań rezonansem magnetycznym, wzrost gęstości istoty szarej właśnie w hipokampie. Zmiany następowały również okolicy zbiegu płatu skroniowego i ciemieniowego (miejsca odpowiedzialnego za współczucie i empatię) oraz w ciele migdałowatym, które wykazywało mniejszą aktywność, dzięki czemu badani zyskiwali większą stabilność emocjonalną i łatwiej radzili sobie ze stresem. Zmiana dynamiki neuronalnej, dzięki neuroplastyczności mózgu, może być więc pomocna w tworzeniu nowych połączeń, naprawianiu pewnych uszkodzeń, które spowodował stres oraz w odzyskiwaniu prawidłowego funkcjonowania naszej pamięci i zdolności uczenia się nowych rzeczy, za sprawą niwelowania negatywnych skutków oddziaływania kortyzolu na nasz mózg.

Ważne również zdaję się być zrozumienie, że często to, co kojarzy nam się z relaksem, jest tak naprawdę dostarczaniem sobie dalszych stresujących bodźców. Żyjemy w społeczeństwie, którego jedną z cech jest to, co socjologowie określają jako przyspieszenie historyczne, a więc zwiększenie tempa zmian społecznych, które realizują się jednocześnie w wielu wymiarach. Kiedy jeszcze nie oswoiliśmy się z jedną zmianą, już musimy mierzyć się z następną. Wpływa to na zwiększenie codziennego poziomu napięcia. Dlatego też wypalenie zawodowe oraz chroniczne zmęczenie stają się zjawiskami dosyć powszechnymi. Powstające kolejne urządzenia, pozwalające nam zaoszczędzić czas, jednocześnie sprawiają, że mogąc robić więcej rzeczy naraz, czasu mamy mniej. A przecież jedną z głównych metod radzenia sobie ze stresem jest właśnie „nicnierobienie”. Jest ono jednak tylko wtedy formą relaksu, kiedy nie odczuwamy napięcia związanego z tym, że zaniedbujemy obowiązki, uciekamy w prokrastynację lub marnujemy cenny czas, który moglibyśmy wykorzystać w ciekawszy sposób. Brak bodźców i wyciszenie stanowią świetne lekarstwo na stres, jednak często nie mamy wyrobionego nawyku takiego zachowania. Tomasz Skalski zwraca uwagę że „uczymy się ciągle przyspieszać, uczymy się ruszać dla zdrowia, bo mamy lekcje WF-u w szkole, ale nie mamy lekcji nieruszania się, nie ma lekcji niemyślenia, nie ma lekcji niepisania, niemówienia”. Potrzebujemy się tego nauczyć sami. I, może zamiast wymyślania, jakie aktywności podjąć w wolnym czasie (skok na bungie) czy podczas urlopu (napięty grafik zwiedzania z dodatkowymi kilkoma zorganizowanymi wycieczkami), warto po prostu nauczyć się chociaż przez chwilę nic nie robić, delektując się tym stanem.

Inna percepcja stresu

Stres na poziomie odczuć somatycznych objawia się głównie w postaci przyspieszonego bicia serca, wzmożonego pocenia się, napięcia niektórych grup mięśni, szybszego oddechu czy też zaciśniętego gardła. Kiedy obserwujemy u siebie wyżej wymienione symptomy spowodowane stresem, odczytujemy je zazwyczaj jako somatyczną odpowiedź naszego organizmu na lęk lub jako oznaki, że nie za dobrze radzimy sobie z presją i wymaganiami otoczenia. Jednak można te sygnały odczytać jako wyraz pobudzenia naszego ciała, aby mogło zmierzyć się z trudną sytuacją – pobudzenia, które wzmacnia nas i wspiera, które pojawia się po to, żebyśmy sobie dali radę. Reakcję stresową możemy więc postrzegać jako utrudniającą nam działanie, jako niesprzyjającą nam, ale również możemy spojrzeć na nią jako na pomocną, aktywującą nas do poradzenia sobie z wymogami otoczenia. Bijące szybko serce przygotowuje nas do podjęcia działania. Nasz oddech, który zaczyna przyspieszać, nie jest kłopotliwy, bo rozumiemy wtedy, że jego zadaniem jest właśnie dostarczenie większej ilości tlenu do naszego mózgu.

Takie właśnie nowe spojrzenie na reakcję stresową badała Kelly McGonigal, psycholog zdrowia na Uniwersytecie Stanforda. Wyniki badań pokazały, że uczestnicy, którzy nauczyli się postrzegać reakcję stresową jako wspierającą, pomocną, poproszeni o wystąpienie publiczne, byli zdecydowanie mniej zestresowani, mniej lękliwi i bardziej pewni siebie od grupy kontrolnej. Okazało się, że ich somatyczna reakcja na stres również uległa zmianie. Otóż, typową reakcją stresową, jak było to wspomniane wcześniej, jest między innymi przyspieszone bicie serca oraz zwężenie naczyń krwionośnych. Dlatego też przy długotrwałym stresie negatywne skutki napięcia obciążają głównie układ sercowo-naczyniowy. Jednak u uczestników powyższego badania naczynia krwionośne nie zwężały się, chociaż ich serce cały czas biło szybko. McGonigal zwraca uwagę, że takie symptomy występują u ludzi, którzy przeżywają radość lub mają poczucie pewności siebie w chwilach odwagi.

Oczywiście, w psychologii od dawna jest znane pojęcie eustresu – czyli tzw. stresu pozytywnego (korzystnego), mobilizującego do działania, poprawiającego wydajność i dostarczającego energii. Jednak powyższe badania wskazują, że świadomie i wolicjonalnie możemy sterować naszą reakcją na bodźce zewnętrze, ucząc się postrzegania określonych symptomów cielesnych jako wspierających nas. Wtedy nawet w momentach, które dotychczas wydawały się nam trudne, związane z napięciem i dużym dyskomfortem, będziemy czuć przyjemny poziom pobudzenia oraz ekscytację, która dostarczać nam będzie chęci do działania. Odczuwać wtedy będziemy również całą mieszankę emocji: od zainteresowania, radości, poprzez zapał, do nadziei na coś pozytywnego, ciekawego. Postrzeganie reakcji stresowej jako pomocnej, wraz z umiejętnościami dobrego relaksowania się i głębokiego wypoczynku, pozwoli nam uchronić się przed bardzo negatywnym, bo nierozładowanym i mocno obciążającym nasz organizm, chronicznym stresem. Mierzenie się z trudnościami, których i tak nie unikniemy w naszym życiu, może więc stanowić przyczynek do wzmacniania nas samych, co w prostym zdaniu ujął Bernard Baruch, amerykański przemysłowiec i polityk, mówiąc, że „sztuka życia polega mniej na wykluczaniu naszych problemów, a bardziej na rozwijaniu się dzięki nim”.

Autor: Igor Rotberg


Dla zainteresowanych:

Derra, C. (2005). Trening autogenny dla każdego, Warszawa: Amber
Dahlstedt, M., Fejes, M. (2014). The confessing society: Foucault, confession and practices of lifelong learning, London: Taylor & Francis Ltd
Jacenko, M. (2008). Antystres, Warszawa: Lavenmint
Kabat-Zinn, J. (2007). Gdziekolwiek jesteś, bądź, tłum. Smagacz H., Warszawa: IPSI Press
Lazar, S. (2012). How Meditation Can Reshape Our Brains, TEDxCambridge [online]. Dostępny w Internecie tutaj
McGonigal, K. (2013). How to make stress your friend, TED [online]. Dostępny w Internecie tutaj
Skalski, T., Skalska, D. (2013). Stres: wróg czy przyjaciel?, rozmowę przepr. Dobroń G., PR3 [online]. Dostępny w Internecie tutaj
University of California – Irvine (2008). Short-term Stress Can Affect Learning And Memory, ScienceDaily [online]. Dostępny w Internecie tutaj