Czy narcyzm da się wyleczyć?

Po raz drugi miałem przyjemność gościć w Podcaście Charyzmatycznym u psychologa Dawida Straszaka. Rozmawialiśmy o narcystycznym zaburzeniu osobowości i w trakcie rozmowy zastanawialiśmy się, czy roszczeniowość jest cechą charakterystyczną dla osób z tym zaburzeniem, czy to zaburzenie jest bardziej charakterystyczne dla którejś z płci. Rozmawialiśmy o tym, jak powstaje to zaburzenia, jak wygląda dzieciństwo osoby z tym zaburzeniem, a także przyglądaliśmy się, czym różni się narcyzm wielkościowy od wrażliwego. Poruszaliśmy także kwestię związków osób narcystycznych. A na koniec omówiliśmy mechanizm dewaluacji i reakcji na diagnozę. 

Jeśli chcecie się dowiedzieć, na czym polega terapia osób z zaburzeniami narcystycznymi, jaka jest różnica między cechami narcystycznymi a narcystycznym zaburzeniem osobowości, dlaczego w mediach tyle mówi się o narcyzmie oraz czy narcyzm da się wyleczyć – zapraszam do obejrzenia niniejszego odcinka. 

Nagrania jest dostępne na YouTube, Apple Podcasts oraz SoundCloud.

Gaslighting to nie jest zwykłe kłamstwo

Kiedy odnosimy się do tego, co ktoś zrobił lub powiedział, a w odpowiedzi słyszymy: „W życiu tego nie zrobiłam” lub „Nigdy tego nie powiedziałem”, możemy mówić o kłamstwie lub różnicy zdań. Jeśli pokażemy dowody, osoba, która kłamie, zwykle będzie musiała się z nich wytłumaczyć. Na przykład: mówimy „Byłeś na tej imprezie”, a druga osoba odpowiada: „Nie, nie było mnie tam”. Pokazujemy zdjęcie i słyszymy: „Rzeczywiście, masz rację. Nie chciałem, żebyś wiedziała, że nie byłaś zaproszona”. Kłamstwo zostaje ujawnione i, mimo wszystko, pojawia się jakieś przyznanie do winy.

W gaslightingu jest inaczej. Gdy przedstawiamy dowody, osoba stosująca ten mechanizm nie tylko zaprzecza faktom, ale obraca sytuację przeciwko nam. Może powiedzieć coś w stylu: „Widzę, że masz jakieś urojenia. Naprawdę chcesz mnie śledzić? Chyba powinnaś udać się do psychiatry, skoro pokazujesz zdjęcia z internetu i twierdzisz, że to ja”. W ten sposób nie tylko kwestionuje naszą percepcję, lecz także podważa zaufanie do siebie samego, sugerując, że to z nami jest coś nie tak. W momencie, gdy bronimy się słowami: „Nie jestem szalona / szalony!”, temat rozmowy zostaje już odwrócony, a pierwotne kłamstwo schodzi na dalszy plan. To właśnie sedno gaslightingu.

Gaslighting to proces stopniowej indoktrynacji. Osoba stosująca ten mechanizm testuje granice, sprawdzając, jak daleko może się posunąć. Jeśli to działa, stajemy się łatwym celem. Gdy dotyczy to kogoś, na kim nam nie zależy, łatwiej rozpoznać manipulację i powiedzieć: „Nie odwracaj kota ogonem, przecież byłeś na tej imprezie”. Ale sytuacja komplikuje się, gdy jesteśmy emocjonalnie zaangażowani. Wtedy trudniej dostrzec, że coś jest nie tak. Szczególnie osoby z historią traumy relacyjnej bywają bardziej podatne na gaslighting, ponieważ zwątpienie w siebie i w swoje spostrzeżenia to coś, co może trwać przez długi czas po traumatycznych doświadczeniach z przeszłości. 

Fot. Rafael Garcin / Unsplash

Przeprosiny rodziców nie uzdrowią starych ran

Fot. Anna / Unsplash

Przeprosiny rodziców za krzywdy z dzieciństwa nie uzdrowią naszych ran. Mogą zbliżyć nas do siebie, przynieść więcej zrozumienia i odbudować część zaufania. Ale nawet najbardziej szczere słowa nie wymażą doświadczeń odrzucenia, porzucenia, przemocy czy emocjonalnego zaniedbania. Te ślady pozostają w naszym układzie nerwowym i rodzice, nawet jeśli dziś starają się być inni, nie są w stanie naprawić przeszłości. To, co może nas leczyć, to proces, którego podejmujemy się sami. To stawianie czoła bólowi, na które kiedyś nie było miejsca, uznawanie i opłakiwanie niespełnionych potrzeb.

Drugim wymiarem uzdrawiania jest uczenie się troski o własne zranione części. To proces stawania się rodzicem dla swojego wewnętrznego dziecka – tego, które wciąż czeka na miłość, bezpieczeństwo, uznanie i możliwość wyrażania emocji bez lęku. Stopniowe odpowiadanie na te potrzeby wzmacnia naszą zdolność do regulacji emocji i budowania zdrowych relacji. Prawdziwa przemiana zaczyna się wtedy, gdy sami uznajemy to, co kiedyś zostało pominięte, i uczymy się dawać sobie to, czego tak bardzo zabrakło.

Jak dojść do siebie po krzywdach przeszłości?

Miałem przyjemność gościć w Podcaście Charyzmatycznym u psychologa Dawida Straszaka. Rozmawialiśmy o wpływie traumy relacyjnej na życie i w trakcie rozmowy zastanawialiśmy się, czym jest trauma złożona, dlaczego krzywdzone dziecko obwinia o krzywdę siebie oraz co nam robią dysfunkcyjne relacje w dzieciństwie. Badaliśmy również różnice między trudnym a traumatycznym doświadczeniem. Przyglądaliśmy się, co może wspierać dziecko w radzeniu sobie z trudnymi wydarzeniami i co może być zasobem rodzica czy opiekuna. Poruszyliśmy także kwestię ogromu przemocy na przestrzeni dziejów. A na koniec omówiliśmy mechanizm powtarzania traumy, który skutecznie utrudnia radzenie sobie z dysfunkcyjnymi wzorcami wyniesionymi z dzieciństwa. 

Tak, to była intensywna i długa rozmowa – dlatego być może warto obejrzeć ją i odsłuchać po trochu, na raty, odcinkami. Wszak ma nieść walor edukacyjny, a nie traumatyzujący. Niemniej zachęcam Was bardzo gorąco do obejrzenia i odsłuchania naszej rozmowy, ponieważ zdecydowaliśmy się na danie sobie więcej czasu, żeby móc naprawdę pogłębić temat traumy relacyjnej. 

Nagrania jest dostępne na YouTube, Apple Podcasts oraz SoundCloud.

Neurobiologia flashbacków

Flashbacki, czyli nagłe odtwarzanie traumatycznych wspomnień w czasie teraźniejszym, mogą być bardzo intensywne i niekontrolowane. Kluczową rolę odgrywa ciało migdałowate, które odpowiada za reakcje emocjonalne – zwłaszcza lęk. U osób po traumie reaguje ono nadmiernie na bodźce przypominające uraz.

Jednocześnie hipokamp, który zazwyczaj lokalizuje wspomnienia w czasie i przestrzeni, wskutek przewlekłego stresu bywa osłabiony zarówno strukturalnie, jak i czynnościowo. W efekcie obraz wspomnienia zostaje oderwany od kontekstu, co potęguje jego siłę.

Dodatkowo, kora przedczołowa często nie radzi sobie z odpowiednią regulacją tych silnych emocji, przez co osoba traci kontrolę nad napływem wspomnień. Na poziomie neurochemicznym flashbacki wzmacnia wyższy poziom noradrenaliny i kortyzolu, które w stresie wzmacniają ślady sensoryczne i emocjonalne, co zaburza pełne utrwalanie wspomnień.

Dlaczego to ma znaczenie w terapii?

Proces rekonsolidacji, czyli ponownego przepracowania wspomnienia w bezpiecznym otoczeniu, pozwala obniżyć jego emocjonalne natężenie. Integracja śladów sensorycznych z narracją może osłabić nadmierne połączenia między ciałem migdałowatym a hipokampem, a wzmocnienie kontroli kory przedczołowej poprawia zdolność panowania nad pojawiającymi się obrazami. Dzięki temu terapeuci wspierają pacjentów w bezpiecznym łączeniu fragmentarycznych wspomnień z pełną historią przeżyć.

W efekcie osoby zmagające się z flashbackami mogą stopniowo odzyskać poczucie bezpieczeństwa, a intensywność i częstotliwość tych niechcianych odtworzeń ulega znacznemu osłabieniu.

Fot. IR / Canva

Wielowymiarowość kryzysu zdrowia psychicznego

W obliczu rosnącej świadomości na temat wpływu traumy na zdrowie psychiczne, konferencja „Wielowymiarowość kryzysu zdrowia psychicznego” stanowi ważną platformę do dyskusji nad skutecznymi strategiami pomocy osobom doświadczającym traumy i zaburzeń osobowości. W najbliższy poniedziałek, tj. 7 kwietnia br., będę miał przyjemność wystąpić na tej konferencji, organizowanej przez Psychologiczne Koło Naukowe AEH „Salus et Resistentia”. Podczas mojego wystąpienia „Trauma a zaburzenia osobowości – droga do zrozumienia i skutecznej pomocy” omówię etiopatogenezę zaburzeń osobowości, koncentrując się na modelu biopsychospołecznym. Poruszę wątki wzajemnego wpływu zaburzeń osobowości i doświadczeń traumatycznych oraz przedstawię kierunki pracy psychoterapeutycznej w tym obszarze.

Udział w konferencji jest nieodpłatny dla wszystkich. Nie są wymagane zapisy. Miejsce konferencji to AEH na ul. Okopowej 59. Wydarzenie będzie odbywać się w sali 416 (4. piętro, są windy).

Serdecznie zapraszam!

Koszmary senne – pozytywny sygnał

Fot. Anthony Tran / Unsplash

Badania nad funkcjami snu sugerują, że koszmary senne mogą być sygnałem gotowości mózgu do stawienia czoła trudnym doświadczeniom. Według najnowszych doniesień intensywna aktywność struktur, takich jak ciało migdałowate, hipokamp oraz kora przedczołowa, obserwowana w fazie REM, wskazuje na mechanizmy przetwarzania emocjonalnego, które pozwalają mózgowi na symulację zagrożeń i nabywanie umiejętności regulacji emocji. W rezultacie przekłada się to na lepszą odporność psychiczną w codziennych, często wymagających sytuacjach.

Neuroobrazowanie potwierdza, że podczas intensywnych faz snu REM wzmacniana jest komunikacja między obszarami odpowiedzialnymi za pamięć emocjonalną a strukturami wykonawczymi, co jest kluczowe dla integracji i przetwarzania traumatycznych przeżyć.

Pojawianie się koszmarów sennych może być zatem rozumiane jako gotowość mózgu i naszej psychiki do przetworzenia trudnych lub traumatycznych doświadczeń życiowych. Może być to pozytywny sygnał – informacja zwrotna, że mózg angażuje się w intensywny proces uczenia się radzenia sobie z trudnymi emocjami. Taki mechanizm adaptacyjny nie tylko sprzyja rekonsolidacji pamięci emocjonalnych, ale również buduje elastyczność poznawczą i odporność na przyszłe stresory, co stanowi fundament zdrowia psychicznego w dłuższej perspektywie.

(w niniejszym opracowaniu odwoływałem się do prac Matthew Walkera i Evy van der Helm, badań Josepha LeDoux’a oraz prac Rosalind Cartwright)

Terapia przez pisanie

Pisanie trudnych, intymnych książek w oparciu o własną historię może być pomocnym doświadczeniem. Mamy w terapii technikę “pisania narracji”. Zastanawiamy się, jak opisać to trudne i straszne, co nas spotkało, żeby było mniej bolesne. Na ostatnim etapie pracy z traumą, sprawdzamy, jak to wszystko, co się stało, poskładać z obecnym życiem. Mogę myśleć: „jestem beznadziejny, jestem ofiarą, dlaczego mnie to spotkało”, ale mogę chcieć myśleć: „nie cofnę tego, co się stało, ale mam wpływ na to, jak o tym opowiadam”. Na terapii pracujemy nad tym, by odzyskać poczucie wpływu na rzeczywistość. Pisanie książki to nazywanie, nadawanie znaczeń. Niektórym elementom można nadać większe znaczenie – np. temu, że przetrwałam, a innym je odebrać.

Jednak samo pisanie może też być pułapką. Są ludzie, którzy bez problemu opowiadają o najstraszniejszych rzeczach, które ich spotkały. Bez emocji, bez dotykania czegokolwiek. Czy to wystarczy do uzdrowienia? Nie. Żeby „transformować” trudne doświadczenia, potrzebujemy je dotknąć,  co wiąże się z tym, że może nas zaboleć. Czasem, gdy słucham strasznych historii opowiadanych “na zimno”, zastanawiam się, jak bolesne musiało to być doświadczenie, skoro ktoś tak bardzo musiał się od niego odciąć.

Więcej o pisaniu książek zawierających nasze trudne, bolesne przeżycia znajdziecie w WYWIADZIE ze mną, który ukazał się w październikowym wydaniu magazynu Twój Styl.

Image by Paul Stachowiak from Pixabay

Fot. Paul Stachowiak / Pixabay