Zadanie rodziców to nie uszczęśliwianie dzieci

Choć jest to sprzeczne z przekazem społecznym, zadaniem rodziców nie jest sprawianie, by dziecko było szczęśliwe. Kiedy bowiem skupiają się na tym, by dzieci zawsze były szczęśliwe, w rzeczywistości uczą je większej lękliwości i ograniczają ich zdolność do radzenia sobie z emocjami, które nieuchronnie pojawią się w dorosłym życiu. Gdy dziecko mówi: „Jestem jedynym w klasie, który nie pisze tak szybko jak inni”, dla rodzica to trudny moment. Naturalnym odruchem jest pocieszanie: „Każdy ma swoje tempo, ale za to jesteś świetny w piłce nożnej”. To gest z troski, a jednak nie zawsze pomaga.

W takich chwilach w dziecku zaczynają tworzyć się schematy dotyczące emocji, które są bezpieczne, a których trzeba unikać. Uczy się, że smutek, rozczarowanie czy zazdrość są uczuciami, z którymi lepiej się nie spotykać. A gdy dorosły próbuje „uszczęśliwić” dziecko, kiedy przeżywa ono bolesny moment, w gruncie rzeczy mówi: „Boję się twoich emocji tak samo jak ty i nie chcę się nimi zajmować, ty też lepiej się nimi nie zajmuj”. Wtedy dziecko zamiast doświadczyć wsparcia, uczy się wycofania i zamrożenia. Paradoks polega na tym, że czyniąc szczęście celem dzieciństwa, wychowuje się dzieci, które w dorosłości boją się własnych uczuć.

Zadaniem rodziców nie jest więc zapewnianie szczęścia, lecz towarzyszenie w emocjach. Pomaganie dzieciom, by potrafiły je rozpoznawać, nazywać i regulować. To właśnie zdolność do regulacji emocji, jak pokazują badania Jamesa Grossa i Bretta Forda (2018) oraz Daniela Siegela (2012), jest jednym z najważniejszych zasobów psychicznych człowieka. Nie chodzi o unikanie nieprzyjemnych emocji, ale o uczenie, jak z nimi być. Bo człowiek, który potrafi utrzymać kontakt z pełnym spektrum swoich emocji, nie tylko łatwiej odnajduje spokój, lecz także staje się bardziej odporny, empatyczny i autentyczny.

Bibliografia:

Gross, J. J., Ford, B. Q. (red.) (2024). Handbook of Emotion Regulation, Third Edition. Guilford Press.

Siegel, D. J. (2012). The Developing Mind: How Relationships and the Brain Interact to Shape Who We Are. Second Edition. Guilford Press.

Fot. IR / Canva

„Chcę” zamiast „muszę”

chcę - muszę

Dobrze jest, kiedy mamy uświadomione potrzeby i powinności. Dwie sfery pozostają w miarę w spójności, są zintegrowane. „Chcę osiągnąć tamto, dlatego teraz muszę robić to”. Ale przedtem warto uświadomić sobie, czego potrzebuję i co myślę, że należy i czy jedno i drugie na pewno jest moje?

Jak to rozpoznać? Zwracać uwagę na to, jak budujemy zdania. Czy pojawiają się tam określenia „potrzebuję”, „chcę”, czy raczej „muszę”, „powinienem” – zwłaszcza w formach bezosobowych: „trzeba”, „powinno się”? W tym drugim przypadku warto zadać sobie pytanie: do kogo należy ten głos? Skąd wziąłem przekonanie o tym, że tak właśnie należy postępować? Czy ten nawyk lub zachowanie służy mojemu dobrostanowi, czy raczej jest dla mnie szkodliwe? Bo być może jest to pożyteczna norma. Jednak może być to uwewnętrznione przekonanie, którego nigdy nie poddawałem refleksji.

Więcej o temacie powinności i potrzeb w WYWIADZIE z psychologiem i psychoterapeutą Igorem Rotbergiem udzielonym dla portalu Be Healthy Magazine.

Matka, córka i wzajemne oczekiwania

Jest jedną z najważniejszych osób. Niezależnie, ile mamy lat, o ważnych sprawach mówimy matce. Z nadzieją, że wesprze, gdy składamy pozew o rozwód, zrozumie, gdy chcemy zmienić zawód, zaakceptuje nasze trudne wybory. Jednak wiele dojrzałych kobiet przyznaje, że w takich momentach czuły się przez matkę zawiedzione. Matka często widzi w córce dziecko, nawet, jeśli ono ma już 40 lat i wciąż chce ją wychowywać. A córka oczekuje od matki… bezwarunkowej akceptacji. W obu postawach tkwi pułapka. Jak w nią nie wpaść?  – mówi w WYWIADZIE Igor Rotberg, psycholog i psychoterapeuta.

Fot. pyou93 / Pixabay

Jak chronić dzieci przed patotreściami?

Internet daje dziecku nieskrępowany dostęp do wszelkiego rodzaju pornografii, patologii, przemocy. Nie daje jednak pełnej wolności od tych treści, na które dziecko może natrafić, korzystając z sieci. Zatem dziecko może spotkać się z patotreściami nie tylko w zamierzony sposób, ale też zupełnie bezrefleksyjnie. Może mieć to negatywne skutki wpływające na jego rozwój, na sposób postrzegania świata i relacje z bliskimi i rówieśnikami. Jak więc ochronić dziecko przed szkodliwymi treściami? Nie da się nakazami, zakazami, blokadami rodzicielskimi, byciem rodzicem-hakerem sprawić, że dziecko nie będzie narażone na patotreści. Możemy je pilnować w domu, ale wystarczy, że pójdzie do szkoły, spotka się z kolegą. To, co jest ważne, to przede wszystkim rozmowa z dzieckiem, podejmowanie trudnych kwestii, bycie zaciekawionym jego światem, pokazywanie, że interesują nas nie tylko jego stopnie w szkole, ale to jak przeżywa swoje życie.

Więcej podczas audycji radiowej, w której wypowiada się psycholog i psychoterapeuta Igor Rotberg.

Fot. congerdesign / Pixabay