Kochać – martwić się czy ufać?

Jesteśmy przekonani, że ciągłe niepokoje o bliskich to dowód zaangażowania i głębokiej więzi. Jeżeli więc się nie martwimy, to znaczy, że nie kochamy naprawdę. Czy jednak kochać kogoś na pewno oznacza ciągle martwić się o niego? Okazuje się, że martwienie się to nie jest jedyny sposób okazywania miłości. Możemy wyrażać ją również przez zaufanie, empatię i głęboką akceptację.

Skąd zatem w nas przekonanie, że kochać oznacza nieustannie się martwić? Często to spuścizna dawnych doświadczeń i przeszłych pokoleń. Kiedy nasi przodkowie doświadczali wojen, represji, niebezpieczeństw czy nagłych strat, mogło się w nich wykształcić przekonanie, że kochać znaczy nieustannie czuć lęk o bliskich. W warunkach ciągłego zagrożenia zamartwianie się wydawało się uzasadnioną formą troski o bezpieczeństwo. Problem w tym, że owe przekonanie nie „zaktualizowało się”.

Z kolei miłość przez zaufanie nie oznacza naiwności czy zaprzeczania realnym zagrożeniom. Nie chodzi w niej o zaklinanie rzeczywistości: „Na pewno wszystko będzie dobrze”. Osoba kochająca z ufnością nadal troszczy się o bezpieczeństwo bliskiego, ale priorytetem staje się dobro relacji i wzajemne zaufanie.

Więcej o tym, czym jest rozróżnienie „kochać to martwić się” a „kochać to ufać” przeczytacie w artykule, który napisałem do dwumiesięcznika Newsweek Psychologia. Artykuł możecie przeczytać w PDF lub w formie ELEKTRONICZNEJ

Fot. J W / Unsplash

Pozornie łatwe wyjścia

Pułapka strategii unikowych opiera się na mechanizmie, który polega na utrwalaniu przekonania, że unikanie jest jedyną bezpieczną strategią radzenia sobie z trudnościami. Rzecz w tym, że ignorując problemy, nie dajemy sobie szansy na ich rozwiązanie, co prowadzi do kumulowania się ich.

Głównym kosztem stosowania strategii unikowych jest utrata możliwości rozwoju emocjonalnego. W obliczu trudnych doświadczeń, takich jak konflikty, krytyka czy porażki, mechanizm unikania chroni nas przed natychmiastowym dyskomfortem, jednak jednocześnie blokuje możliwość nauki, akceptacji własnych ograniczeń, wykorzystania swojego potencjału oraz budowania odporności na stres. Długotrwałe stosowanie strategii unikania prowadzi do narastania lęków, niepewności i obniżenia poczucia własnej wartości, a to pogarsza nasze zdolności adaptacyjne.

Mechanizmy unikania można zmieniać, choć wymaga to świadomej pracy nad sobą. Kluczowym krokiem jest uświadomienie sobie, że unikanie problemów nie jest rozwiązaniem, lecz jedynie sposobem na chwilowe osłabienie bólu. A kluczową umiejętnością jest akceptacja dyskomfortu jako przejściowego stanu, a nie powodu do ucieczki. Oznacza to pozwolenie sobie na doświadczanie niepewności i przeżywanie niekomfortowych emocji.

Więcej o wycofywaniu się wobec trudności, odkładaniu decyzji, zwlekaniu z przeprowadzeniem trudnej rozmowy czy rezygnacji z dążenia do realizacji życiowych celów znajdziecie w artykule, który napisałem do dwumiesięcznika Newsweek Psychologia. Rozmowę możecie przeczytać w PDF lub w formie ELEKTRONICZNEJ

Fot. IR / Unsplash

Zdolność negatywna

Zdolność negatywna to umiejętność stanięcia twarzą w twarz z niepewnością — i powiedzenia sobie: „Nie wiem”. Nasz umysł uwielbia gotowe rozwiązania, bo kiedy pojawia się problem, od razu szuka mapy, planu czy schematu, by jak najszybciej się z nim uporać. Jednak to napięcie między pragnieniem jasności a brakiem ostatecznej odpowiedzi tworzy przestrzeń dla kreatywności, nowych pomysłów i głębszego zrozumienia siebie.

Angielski poeta, John Keats po raz pierwszy opisał tę zdolność w liście do swoich braci w grudniu 1817 roku jako zdolność bycia w niepewności i wątpliwościach bez irytującego pospiechu w poszukiwaniu faktów. Pojęcie to rozwinął później Wilfred Bion, wskazując, że tolerowanie frustracji i niewiedzy jest podstawową umiejętnością terapeuty, pozwalającą na głębsze poznanie pacjenta bez pochopnych ocen.

Kształtowanie tej umiejętności zaczyna się już we wczesnym dzieciństwie, gdy rodzice, zamiast natychmiast interweniować, wstrzymują się z reakcją i obserwują sygnały wysyłane przez dziecko. Dzięki temu uczy się ono, że moment niepewności to nie pustka czy zagrożenie, lecz strefa, w której można znaleźć najtrafniejsze rozwiązanie. W praktyce oznacza to, że zamiast od razu sięgnąć po słowa pocieszenia czy szybkie remedium, rodzice pytają: „Co się dzieje?” i poświęcają chwilę na refleksję nad przyczyną płaczu. Taki model wychowania sprzyja samoregulacji i otwartości na niewiedzę. Zatem fundament tej zdolności leży w sposób, w jaki opiekunowie prowadzą „dialog” z nieznanym — ucząc dziecko, że kryzys chwili to zaproszenie do wspólnego poszukiwania najlepszego rozwiązania, a nie powód do lęku.

Negatywna zdolność nie jest łatwa, ale poprzez świadome ćwiczenia możemy rozwijać odporność psychiczną oraz elastyczność kreatywną, nawet jako dorośli. Przyglądanie się lękom i wątpliwościom bez natychmiastowej interwencji wzmacnia regulację emocji. Możemy ćwiczyć praktykę uważności — pozwalając myślom wpływać i odpływać bez oceniania ich lub prób natychmiastowej ich zmiany — oraz świadomie mówić „nie wiem”, choć umysł podpowiada gotowe odpowiedzi. Gdy pojawią się trudne emocje, zamiast próbować je od razu zmienić czy stłumić, warto „posiedzieć” z nimi chwilę, obserwując je uważnie. Dzięki temu nasza odporność psychiczna wzrasta, a pustka staje się przestrzenią dla nowych pomysłów i głębszych relacji.

Fot. IR / Canva

Najgorsza jest ta niepewność

Image by Santiago Lacarta from Pixabay 05

Nasz umysł jest nastawiony na szukanie rozwiązań. Dzięki temu istnieje postęp cywilizacyjny – kiedy dostrzegamy problem, próbujemy się z nim zmierzyć. Radzimy sobie, czyli oswajamy trudność emocjonalnie, działamy praktycznie lub mentalnie, żeby ją usunąć. Natomiast niepewność jest problemem, którego pozbyć się do końca nie można. Nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć swojej przyszłości, choć próbujemy. Można powiedzieć, że niepewność walczy z naturalną skłonnością naszego umysłu do znajdowania odpowiedzi. Odpowiedź na pytanie,  co będzie za pół roku, brzmi „Nie wiem”. I tak naprawdę jest to jedyna realna odpowiedź. Jednak dla naszego umysłu „nie wiadomo co będzie” przypomina pustą przestrzeń. Umysł trudzi się, żeby ją zapełnić informacjami, danymi, sposobami rozwiązania. W tę pustą przestrzeń łatwo wpasowują się lęki, niepokoje, bezradność, schemat działania, jakim jest zamartwianie się.

Więcej o radzeniu sobie z niepewnością przeczytacie w wywiadzie Magdaleny Jankowskiej z psychologiem i psychoterapeutą Igorem Rotbergiem. Cały wywiad znajdziecie TUTAJ.

Fot. Santiago Lacarta / Pixabay