Nowy Rok często kojarzy się z początkiem nowego rozdziału. Tworzymy listy postanowień, marzymy o lepszej wersji siebie. Jednak badania pokazują, że ten entuzjazm szybko opada – już po pół roku tylko 4% osób nadal trzyma się swoich celów. Dlaczego? Powodów bywa kilka: cele są nierealistyczne, jest ich zbyt wiele, a my zapominamy o śledzeniu postępów.
Noworoczne postanowienia często bardziej działają na nasze emocje w momencie ich tworzenia niż na realną zmianę. Zmiana bowiem to proces – pełen wyzwań, kryzysów i chwilowego spadku motywacji. W przypływie emocji spisujemy postanowienia, które brzmią pięknie, ale często są zbyt ogólne: „będę bardziej pewna siebie”, „zacznę zdrowy tryb życia”, „będę bardziej cieszyć się życiem”. Problem w tym, że takie deklaracje nie przekładają się na konkretne działania. Brakuje im kontaktu z rzeczywistymi potrzebami i planu, jak tę zmianę wdrożyć. Nie doceniamy własnych ograniczeń ani wyzwań codzienności, wierząc, że 1 stycznia magicznie zyskamy nadludzką zdolność do działania. Gdy pojawiają się pierwsze przeszkody, rezygnujemy, zamiast uznać je za naturalny element każdej zmiany.
A może zamiast postanowień wybierzemy noworoczne życzenia? Możemy życzyć chociażby uważności na własne potrzeby i wdzięczności – nie tylko za to, co osiągniemy, ale także za to, kim już jesteśmy. Warto spojrzeć wstecz i docenić swoje małe sukcesy. Takie podejście pozwala zacząć Nowy Rok w sposób, który buduje naszą wewnętrzną siłę, a nie obciąża listą nierealnych oczekiwań.

Fot. Pixabay