Porozmawiajmy o śmierci

Brakuje nam rytuałów związanych z odchodzeniem. W Ameryce Południowej jest ich znacznie więcej i są one poprzeplatane z rytuałami życia i co za tym idzie – jest więcej możliwości opowiadania o odchodzeniu i śmierci na różne sposoby. W kulturze zachodnioeuropejskiej potraciliśmy rytuały, które pomagały nam radzić sobie w tym procesie. Ludzie często umierają za parawanem w szpitalu, otoczeni przez aparaturę, a nie przez bliskich. Obserwujemy rozwój nauk medycznych, a jednocześnie zmalały możliwości i umiejętności towarzyszenia umierającym. Warto odtabuizować śmierć, na nowo nauczyć się, jak towarzyszyć w odchodzeniu. Często bowiem nie wiemy, jak sobie radzić z własnymi emocjami, co mamy robić w danej sytuacji, jak się zachowywać, jakie podejmować decyzje, co powiedzieć.

Trochę zapomnieliśmy, jak rozmawia się o sprawach ważnych i jednocześnie trudnych. I to prawda, że nie da się oswoić śmierci, bo jest ona doświadczeniem granicznym, ale da się, i warto, oswoić rozmawianie o niej.

Więcej o rozmowach o umieraniu, chorowaniu terminalnym, leczeniu paliatywnym i o radzeniu sobie z własnymi emocjami w WYWIADZIE ze mną, które udzieliłem dla Warszawskiego Miesięcznika Seniorów #POKOLENIA.

Photo by Sixteen Miles Out on Unsplash

Fot. Sixteen Miles Out / Unsplash

Porozmawiajmy o umieraniu

Osobie, która odchodzi, często trudno rozmawiać o umieraniu. Rodzina też nierzadko nie chce poruszać tego tematu. Chory słyszy: „Wyzdrowiejesz, nie mówmy o tym…” Ludzie, którzy odchodzą, często muszą radzić sobie z trudnymi emocjami sami. Starsza osoba mówi: „Córeczko, chciałabym żeby na moim pogrzebie….”. A córka na to: „Co mama opowiada, jeszcze mama żyje!”. To z kim ona ma porozmawiać?

Warto zatem nie uciekać od tego tematu. Możemy zapytać: „Jak chcesz odejść?” i wysłuchać, co nam powie. To da tej osobie poczucie ulgi, zarówno ona jak i my skonfrontujemy się z własnym smutkiem, obawami. Warto pamiętać, że taka rozmowa może być również trudna dla osoby umierającej – może od trzech miesięcy myśli, jak zacząć rozmowę i wreszcie zebrała się na odwagę? Gdy usłyszy: „Nie umierasz, zjedz obiad”, być może drugi raz nie spróbuje porozmawiać z nami. A jeśli zaczniemy o śmierci rozmawiać, poczuje ulgę, już nie będzie myślała o tym, co zostało do załatwienia, zrobi się przestrzeń, by myśleć o innych rzeczach.

W wielu krajach istnieje testament życia. W nim piszemy jak chcemy umierać, do którego momentu być pod respiratorem (np. miesiąc i ani dnia dłużej), jak ma wyglądać ceremonia pogrzebowa, jakie kwiaty mają stać przy trumnie itd. To oswaja z procesem umierania, zmniejsza się napięcie – wiem, że będzie, jak chcę, nawet gdy nie będę już mógł / mogła o tym decydować. W Polsce na ogół decydują o tym lekarze i rodzina, a nie osoba najbardziej zainteresowana. Może warto to zmieniać.

Autor: Igor Rotberg

Photo by Harli Marten on Unsplash

Fot. Harli Marten / Unsplash