Ważne jest nie tylko to, co mówimy do siebie o sobie, ale też o świecie i ludziach. Słuchając bacznie samych siebie, możemy odkryć nasze przekonania na temat rzeczywistości. Powstają one pod wpływem istotnego życiowego doświadczenia albo są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Ich cechą jest to, że pozostają dla nas niezauważalne – powtarzamy je tak często, że już nie zwracamy na nie uwagi – jak na fakt, że oddychamy. Co nie znaczy, że te komunikaty nie pracują w naszej głowie! Jeżeli często wzdychamy: „Trudno, życie takie już jest”, bezwiednie odbieramy sobie motywację, wiarę we własną sprawczość. Nie musimy tego mówić na głos, wystarczy powtarzać w myślach. Słowo raz wypowiedziane nie ma wielkiej mocy, ale powtarzane setki razy staje się samospełniającym się proroctwem i kreuje rzeczywistość. Żyjemy w opowieściach o naszym życiu. Dlatego warto być świadomym tego, co sobie mówimy.
Paul Gilbert, twórca terapii skoncentrowanej na współczuciu, i Choden, opierając się na swoim długoletnim doświadczeniu, a także na wynikach badań między innymi z dziedziny psychologii ewolucyjnej i neuronauki, wyjaśniają, w jaki sposób praktykowanie uważnego współczucia sprzyja regulacji emocji, dobrostanowi i pogłębianiu relacji społecznych. Uważność to mająca ogromną moc umiejętność, która może pomóc żyć bardziej świadomie, ale sama nie wystarczy, by całkowicie zmienić sposób działania umysłu. Aby w pełni się rozwijać, potrzebne jest współczucia, rozumianego jako wrażliwość na własne i cudze cierpienie powiązana z zaangażowanym działaniem na rzecz zapobiegania mu i jego łagodzenia.
O dystymii często się mówi, że jest to „choroba, której nie widać”. Określana bywa również jako „lekka depresja” lub „młodsza siostra depresji”. W wielu przypadkach zostaje długo nierozpoznawana. I to nie tylko przez osoby, które jej doświadczają, ale również przez specjalistów, do których te osoby trafiają. Charakterystyczne jest to, że osoby z dystymią opisują swoje życie jako przeżywane „jakby w połowie”. Jeśli są z czegoś zadowolone, to tylko „w połowie”. Jak przeżywają radość, to „na pół gwizdka”. Więcej o dystymii przeczytacie w mojej rozmowie z Renatą Pająkowską-Rożen (@psychoterapia_zmiany_renatapr ), psycholożką, terapeutką, kulturoznawczynią (dostępna na stronie igorrotberg.com)
Możliwości, jakie dają nam warsztaty, szkolenia, kursy, seminaria czy poradniki związane z rozwojem osobistym, zdają się być wprost nieograniczone. Wystarczy wiedzieć, gdzie i co w naszym życiu nie działa tak, jakbyśmy chcieli, a potem już udać się w odpowiednie miejsce szkoleniowe czy nabyć adekwatny do problemu podręcznik i za chwilę będziemy naprawionymi, dobrze funkcjonującymi, świetnie przystosowanymi osobami. Wielu ludzi uległo magii tak pojętego rozwoju.