Współczesna terapia różni się znacząco od metod stosowanych przez terapeutów dekady temu. Techniki, które były wtedy uważane za przełomowe, mogą teraz wydawać się przestarzałe lub „prymitywne” z perspektywy dzisiejszych standardów. Na przykład narzędzia diagnostyczne czy podejścia do leczenia mogły być bardziej ograniczone, a metody pracy – mniej zaawansowane, ale mimo to były to najlepsze dostępne praktyki w danym okresie. Terapeuci wykonywali swoją pracę najlepiej, jak mogli, wykorzystując ówczesną wiedzę i zasoby. Można tę myśl porównać do chirurgii – dwie dekady temu operacja bypassów mogła być standardem leczenia problemów sercowych, podczas gdy dziś niektóre z tych przypadków można leczyć farmakologicznie. Oznacza to, że rozwój wiedzy medycznej oraz narzędzi terapeutycznych idzie naprzód, ale nie oznacza to, że przeszłe praktyki były błędne lub bezużyteczne. Przeciwnie, były odpowiednie w kontekście ówczesnych możliwości i oczekiwań.
Terapia to proces ciągłego rozwoju. Postęp naukowy i technologiczny, zmiany kulturowe i lepsze rozumienie ludzkiej psychiki sprawiają, że metody terapeutyczne stale ewoluują. Dzisiejsi terapeuci mogą sięgnąć po bardziej zaawansowane techniki, które dwie dekady temu były jeszcze nieznane lub w powijakach. Ale nie zmienia to faktu, że wcześniejsze podejścia były ważnym krokiem na drodze do rozwoju współczesnej psychoterapii. Refleksja ta zachęca do szacunku dla przeszłości oraz świadomości, że każdy etap rozwoju – nawet jeśli z dzisiejszej perspektywy wydaje się niedoskonały – stanowił podstawę dla tego, co mamy obecnie.
Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie książka „Nieudana terapia” autorstwa Jeffreya A. Kottlera i Jona Carlsona.

Fot. Rosy Bad Homburg Germany / Pixabay